piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 7 " Remember Me "

To był on... Ten sam facet, którego spotkałam gdy jechałam do Doncaster. To on chciał mnie zgwałcić. Mnie i tamtą dziewczynę. Teraz najwyraźniej miał taki sam zamiar.
- Stęskniłaś się kotku ? - zaczął wkładać mi ręce pod bluzke.
- Zostaw mnie. - powiedziałam, ale głos mi przy tym drżał, więc nie wyszło to tak jak chciałam. On w odpowiedzi zaśmiał się szyderczo i odparł :
- Teraz nikt cię nie uratuje.
Zaczął ściągać mi bluzke i macać. Wyrywałam mu się jak mogłam, a nawet próbowałam krzyczeć, ale nie umiałam. Strach ścisnął mnie za gardło. Całował mnie, a ja nic nie mogłam zrobić. Czułam do siebie wstręt. Myślałam, że nie ma dla mnie żadnego ratunku, gdy usłyszałam wołanie.
- Puść ją ! - czekaj, czekaj... Ja przecież bardzo dobrze znam ten głos !

                                                           * Oczami Harry'ego *

Lola dość długo nie wracała. Martwiliśmy się o nią wszyscy. Wreszcie zdecydowałem, że skoro ja znam najlepiej LA z nas wszystkich, to pójdę jej poszukać.Spacerowałem po tym mieście już dość długo. Skręciłem w uliczkę gdzie wydawało się nikogo nie być. No właśnie, wydawało się. Słyszałem jakąś dziewczynę, która piszczała. Chyba znam ten pisk. Podszedłem bliżej do ślepego zaułka i zauważyłem Laure i jakiegoś gościa, który się do niej dobierał. Moje ciało ogarnęła złość i chęć pomocy mojej przyjaciółce.
- Puść ją ! - krzyknąłem. Odwrócili głowy w moją stronę. Widziałem strach w oczach dziewczyny. Facet nie chciał jej nadal puścić. - Powiedziałem puść ją !
- Idź stąd dziecko i nie denerwuj mnie. - wycharczał. Zdenerwowany podeszłem do niego i walnąłem go pięścią w brzuch, powodując upadek człowieka.
- Chodź. - pociągnąłem za rękę na szczęście jeszcze całą oraz w ubraniu Laure i pobiegłem z nią do wyjścia z zaułka.
Wmieszaliśmy się w tłum, ponieważ było dużo ludzi na tej uliczce.
- Nic ci nie jest ? - spytałem troskliwie zszokowaną dziewczynę. Pokręciła przecząco głową i przytuliła się do mnie.
- Dziękuje ci Harry. Gdyby nie ty... - głos jej drżał. Objąłem ją swoimi długimi rękami.
- Już nic ci się nie stanie. Nie będziesz nigdzie sama wychodziła, dobrze ?
- Dobrze. - uśmiechnęła się do mnie co ja odwzajemniłem.
Doszliśmy na plaże w jakieś 20 minut. Wszyscy od razu rzucili się na Lole z pytaniami gdzie była lub co się stało. Na wszystko odpowiadała wymijająco, że się zgubiła. Najwidoczniej nie chciała żeby ktoś dowiedział się o tym nieprzyjemnym incydencie. To jej wybór. Jak ona nie chce to ja też nikomu nie powiem.W końcu zdecydowaliśmy się wrócić do hotelu na kolacje. Obiad zjedliśmy w restauracji. Potem rozeszliśmy się do swoich pokoi. Wszystko było pod kontrolą.

                                                            * Oczami Laury *

W nocy była straszna burza. Ja i Zayn leżeliśmy po przeciwległych końcach łóżka. On już dawno spał, a ja nie mogłam. Zadziwiające jak szybko pogoda w LA może się zmieniać. Trzęsłam się w zimna i strachu. Odkąd miałam 9 lat bałam się burz. Dlaczego ? Przypomniałam sobie dopiero teraz...

- Lola jesteś pewna, że chcesz już wracać ? Nie masz aż tak blisko do domu, a zbiera się na burze. - krzyczała do mnie Ally, moja przyjaciółka.
- No co ty ! To tylko 3 kilometry. Jak pobiegne to zdążę. Nic mi nie będzie. Trzymaj się. - przytuliłam ją i wybiegłam na chodnik.
- Uważaj na siebie ! - krzyknęła jeszcze za mną zatroskana. Uniosłam kciuk w górę dając jej do zrozumienia, że nic mi nie będzie.
Nie było najgorzej jeszcze z pogodą, więc jak dom Ally zniknął za zakrętem, zaczęłam iść wolno. Nic sobie nie robiłam z tej burzy. Co mi się mogło stać ? Jednak jeszcze wtedy nie wiedziałam, że jednak dojdzie do wypadku...
Szłam wesoło w kierunku mojego domu, skacząc z nogi na noge. Pozostały mi jeszcze do pokonania 2 kilometry. Nagle niebo zaścieliły granatowe chmury, jakich nigdy jeszcze nie widziałam. Zaczęło strasznie grzmić i się błyskać. Przestraszona zaczęłam biec. W 3 minuty strasznie się rozpadało. Byłam przemoczona do suchej nitki, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam tylko znaleźć się jak najszybciej w moim domu. W moim suchym, bezpiecznym domu. Nagle z nikąd, wyrósł prze mną wielki, jasny piorun. Krzyknęłam. Nikt mnie nie słyszał. Pare jego iskier spadło na mnie, pażąć przy tym moją skóre. Z mocno bijącym sercem prześpieszyłam, choć wydawało mi się, że już szybciej biec nie mogę. Jak już byłam jakieś 500 metrów od domu trafił mnie piorun. Opadłam bezwładnie na ziemie, zamykając przy tym oczy. Wszystko mnie bolało i piekło niemiłosiernie. Potem nic już więcej nie widziałam ani nie słyszałam...

Znowu grzmot. Pisnęłam cicho próbując nie obudzić Zayn'a. Nie wytrzymałam i przybliżyłam się do Malika, wtulając w jego plecy. Był taki ciepły... Niestety się obudził.
- Co jest ? Co się stało Laura ? - spytał bardziej ożywiony widząc jak się trzęsę.
- Nic. Ja po prostu... - nie chciałam się mu przyznać. To było dla mnie dość wstydliwe.
- Mi możesz powiedzieć. Jesteśmy w końcu przyjaciółmi. - teraz był odwrócony do mnie swoją twarzą i patrząc mi w oczy, głaskał mnie po włosach.
- Po prostu bardzo boje się burzy... - wyznałam niechętnie. Mulat cicho się zaśmiał. - Co cie w tym tak śmieszy ?
- Nic. To słodkie. - uśmiechnął się do mnie czule i pocieszająco. Odwzajemniłam gest, ale był to raczej smutny uśmiech. - Ej, nie smuć się. Chodź do mnie, rozgrzeje cię. Zimna jesteś.
Wtuliłam się w jego rozgrzany tors, a on objął mnie swoimi długimi ramionami, całując przy tym z czubek głowy. Po moim ciele rozlała się fala ciepła.
- Dobranoc - szepnęłam.
- Dobranoc. Słodkich słów.
W takiej pozycji zasnęliśmy i obudziliśmy się nazajutrz rano...

                                                       * Tydzień później *

- Ale Hortensja co się stało ?! - przestałam rozpakowywać walizkę i chciałam jakoś przemówić do mojej płaczącej kumpeli. Przed chwilą zadzwoniła do mnie z płaczem, mówić, że musimy się natychmiast spotkać.
- Ok, zaraz będę w parku koło ośrodka. - wybiegłam z domu zostawiając moją torbę nie rozpakowaną. Chłopakom powiedziałam, że idę się spotkać z Hortensją do parku. Po 5 minutach mogłam już zobaczyć moją przyjaciółkę całą zapłakaną na ławce. Serce mi się krajało gdy widziałam ją w takim stanie. Ostrożnie do niej podeszłam.
- Cześć Hori, co jest ? - złapałam ją za ręce i popatrzyłam w jej czerwone od płaczu oczy.
- Ja nie chce... - zaczęła się jąkać. - Ale musze... Ja naprawdę cie przepraszam...
- Wyduś to z siebie. - przerwałam jej dziwny monolog.
- Ok. - wzięła głęboki wdech na uspokojenie. - Chodzi o to, że ja...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Buahahaha, jestem złaaaa ^^ Jak myślicie, co Hortensja ma do przekazania Laurze ? Rozdział się podoba ? ja nie jestem z niego zadowolona. ;/ Nie mam już w ogóle weny, więc kiedy pojawi się kolejna część to nwm.

Lots Of Love ! ;*

Klaudia ♥


6 komentarzy:

  1. Extra! nie mam bladego pojęcia co może jej powiedzieć! czekam z utęsknieniem na kolejny :D
    życzę powrotu weny :D/N
    zapraszam do mnie
    http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. zarąbiste dalej plisssss <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. dalej, dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowite! Czekam z utesknieniem na wiecej ;D Nie mam bladego pojecia co Hortensja ma Loli do powiedzenia ale z pewnoscia mnie to zaskoczy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy następna część ? bo nie potrafię sie doczekać ; > oby była jakaś dłuższa ; >

    OdpowiedzUsuń