środa, 31 lipca 2013

Rozdział 23 " One moments "

Piosenka do rozdziału

- Słuchaj Niall, ja ci to wszystko mogę wytłumaczyć... - byłam na skraju załamania nerwowego. Nagłówek głosił " Czy Melanie Adams zdradza Niall'a Horana ? ". Do tego dołączone były moje i Chris'a zdjęcia jak się przytulamy, uśmiechamy do siebie, jemy pizze i nasz wspólny spacer. A na dodatek jak się wymienialiśmy numerami telefonu przed moim domem... Skąd to się wzięło w gazetach ? A no tak, reporterzy... Chciałam mu wszystko spokojnie opowiedzieć jak było, ale mi przerwał.
- Wytłumaczyć ?! Jak wytłumaczyć ?! - zagrzmiał, a ja się zaczęłam trząść ze strachu. - Zdradzasz mnie ! Przecież widze ! I to jeszcze z tym Charlie'm czy jak mu tam.- splunął na podłoge.
- Chris... - poprawiłam go szeptem, ale i tak mnie usłyszał. Spojrzał na mnie. W jego oczach czaiła się furia.
- Ty jeszcze śmiesz mnie poprawiać ?! Zdradziłaś mnie z nim. Czemu ? Było ci ze mną źle ? W takim razie daje wam wolną drogę. Możecie być ze sobą szczęśliwi... - miałam ochotę się rozpłakać.
- Ja ci wszystko wytłumacze, to nie jest tak jak myślisz ! - byłam zdołowana.
- A jak ?! Z nami koniec. Nie dzwoń do mnie, nie odzywaj się. Żyj sobie z tym swoim chłopaczkiem tak jakbym ja nigdy nie istniał. - wydawało mi się, że jak patrzył na mnie, czuł wstręt.
- Ale ja cię kocham... - zawodziłam, ale na próżno.
- No co ? Kochasz mnie oszukiwać, tak ?! Jesteś zwykłą suką i dziwką ! Brzydze się tobą... 
Wyszedł. Tak po prostu wyszedł. Opadłam na kanapę i schowałam twarz w dłoniach głośno szlochając. Jego słowa mnie zabolały. Bardzo zabolały. Wyłączyłam telewizor, pogasiłam światła i poszłam do siebie do pokoju. Tam położyłam się na łóżku i przyłożyłam buzie do poduszki, mocząc ją. Nie byłam w stanie powstrzymać łez. Jak on mógł coś takiego powiedzieć ? Nie ma już Nelanie... Nie dał mi nawet dojść do słowa. Nigdy się tak nie zachowywał. Beczałam w poduszkę gdzieś do 1 nad ranem. Potem zasnęłam zmęczona...

                                                * Następnego dnia * * Oczami Chris'a *

- Jeszcze tam zamaluj ! Właśnie tak, dobrze ! - dyktował mi mój wujek.
Malowaliśmy właśnie jego sypialnie. Skończyliśmy. W ramach odpoczynku zrobiliśmy sobie po kawie i usiedliśmy na tarasie. To była jakaś masakra. Jest gorąco jak nie wiem, a ja tkwie tutaj zamiast spotkać się z Melą. Właśnie ! Dzisiaj już chyba tylko wieczorem będzie robota, więc może bym się do niej wybrał ? Podekscytowany swoim pomysłem, spytałem o to wujka.
- Nie ma problemu. - odpowiedział. - Możesz iść, jakby co to dzwoń albo ja będę dzwonił. Idziesz na nogach czy jedziesz samochodem ?
- Jeśli nie masz nic przeciwko, pojadę samochodem.
- Pewnie ! Mi i tak nie będzie dzisiaj ani przez najbliższy tydzień w ogóle potrzebny. Baw się dobrze. Kluczyki są w kuchni na półce.
- Ok. Dzięki, pa.
Pobiegłem do kuchni i wziąłem to co trzeba do odpalenia pojazdu. Już po chwili jechałem ulicami Londynu do domu mojej przyjaciółki i zarówno byłej dziewczyny. Choć ona już nic do mnie nie czuła, ja nadal żywiłem nadzieje, że to co było kiedyś między nami odżyje na nowo. Nie mieszkałem od niej daleko, więc już po 5 minutach stałem przed drzwiami do jej domu. Pukałem cały czas, ale nikt nie otwierał. Nie odbierała też telefonu. Dziwne. Nacisnąłem na klamkę. Drzwi są otwarte. Wszedłem dalej, lustrując każdy, nawet najmniejszy szczegół. Nie widziałem jej. W końcu zrezygnowany, udałem się do kuchni. Tam  zobaczyłem ją... Ją trzymającą w ręku żyletkę i schylającą się ku ziemi. Na jej przed ramieniu jak i ramieniu widniały ślady od ponownego cięcia, a z raz płynęła powoli krew.
- Przepraszam.. - usłyszałem cichy szept wydobywający się z jej ust.
Po tym runęła na ziemie, zamykając oczy. Uklęknąłem przy niej i zadzwoniłem po karetkę. Na szczęście rany były świeże, więc na razie nie utraciła aż tak wiele krwi. Wkrótce przyjechał ambulans i wziął ją do szpitala. Ja sam zamknąłem szczelnie drzwi od jej posiadłości i pojechałem swoim samochodem do budynku, w którym mieli poważnie opatrzeć Mele... " Prosze, żeby było z nią wszystko dobrze... " - zaklinałem w myślach.  - " Ona musi być silna, ona musi żyć... ".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hehe, napisałam :D Mam nadzieje, że się podoba <33 Przepraszam, że taki krótki i za te wulgaryzmy na początku, ale musiałam. xddd Bardzo prosze o dużo komentarzy. <33 
Jak tylko napiszę nowy to go tutaj dodam. <33
P.S. Przepraszam również za wszystkie błędy. xd

Lots Of Love !

Klaudia ;**

Rozdział 9 " Remember Me "

                                                                   
* Następnego dnia * * Oczami Laury * 

Ziewnęłam przeciągle, poprawiając się na moim wygodnym łóżku. Czekaj, czekaj... Jak to łóżku ? Przecież nie przypominam sobie żebym się kładła. Pewnie zasnęłam przy filmie i któryś z chłopaków mnie zaniósł. Kochani, że tak się o mnie troszczą. Zwlokłam się z mego łoża do szafy. Dzisiaj niebo zasnęły chmury, a drzewa i krzewy targał porywisty wiatr. Było jakieś 15 stopni, choć było jeszcze lato i wakacje. Zrobiłam poranną toalete i ubrałam się. Zeszłam na dół gdzie śniadanie już przygotowywał Zayn.
- Hej Zay. - przywitałam się z nim i dałam mu buziaka w policzek. Chłopak rozpromienił się i posłał mi szeroki uśmiech.
- Hej Lori.
- O, widze, że już znalazłeś mi nowe przezwisko. - zaśmialiśmy się. - Co robisz ?
- Naleśniki. Chcesz mi pomóc ?
- Pewnie ! - zgodziłam się ochoczo.
Już po chwili kładliśmy gotowe naleśniki na stole w kuchni i się nimi zajadaliśmy.
- Ej, czemu nas nie obudziliście na naleśniki ? - Niall zszedł po schodach i wyraźnie urażony, zabrał się za konsumowanie śniadania, ponieważ zostało jeszcze kilka.
- Nie chcieliśmy was budzić. - odparł wymijająco Malik. - Jak chcesz to możemy jeszcze zrobić.
- Ok. - Horan się rozpromienił.
- To ty dorób, a ja pójdę obudzić resztę. Potem ci pomogę, jak wrócę. - zwróciłam się do Mulata i już mnie nie było.
Zaczęłam najpierw od pokoju Liam'a. Powoli weszłam i zobaczyłam bruneta śpiącego jak niemowlak. Zachichotałam cicho i podeszłam bliżej jego łóżka. Szturchnęłam go lekko w ramię.
- Liam... Wstawaj. Na dole czekają naleśniki... - ten tylko mruknął coś niezrozumianego i przewrócił się na drugi bok.- O nie kolego, tak się nie będziemy bawić.
Zastanowiłam się chwilę po czym kopnęłam Payne'a w plecy tak, że upadł na ziemie. Po sekundzie leżenia na niej, poderwał się jakby obudzony z głębokiego transu.
- Czyś ty kobieto zwariowała ?! - wrzasnął gdy mnie spostrzegł.
- Śniadanie w kuchni. - rzekłam tylko i wyszłam.
Teraz Louis. Przekroczyłam próg jego sypialni, a on też jak Payne, leżał na łóżku, a jego klatka piersiowa unosiła się miarowo. Tym razem bez żadnych przelewek poszłam po wiadro, które napełniłam wodą. Potem bez namysłu wylałam całą jego zawartość na swojego brata, a ten wstał jak poparzony, choć woda była letnia. Ja tarzałam się ze śmiechu na podłodze, a zbulwersowany Pasek się na mnie wydzierał. Byłam pewna, że słyszeli go na dole.
- Odbiło ci już do reszty ?! Co to w ogóle za pomysł, żeby wylać na mnie wiadro wody ?!
- Przestań... Prosze... Brakuje mi tchu... - udało mi się tylko tyle powiedzieć pomiędzy salwami śmiechu.
- O, a ciebie to śmieszy, tak ?
- No. - wyszczerzyłam się do niego, a on mi pokazał język. - Ok. Śniadanie w kuchni.
Opuściłam pomieszczenie i udałam się do pokoju loczka. Harry spał sobie słodziutko z takim pół uśmiechem na twarzy. Jakoś jego nie chciałam straszyć ani nic. Po prostu podeszłam do niego i zaczęłam go gilgotać. Ten się obudził i zaczął się śmiać jak opętany.
- Przestań ! Błagam... przestań ! - wołał.
Wykonałam jego prośbę.
- Śniadanie w kuchni.
Zeszłam na dół, a za mną szli Liam, Louis i Harry.
- No w końcu ! Co było tam tak... - Niall nie dokończył, bo zaczął przeraźliwie chichotać na widok mokrego Tomlinsona. Zayn tak samo.
- No co ? Nigdy nie widzieliście chłopaka, na którego wylano wiadro wody z rana, żeby się obudził ? - zapytał z przekąsem i usiadł, by zająć się jedzeniem naleśników.
- Serio ? Co im jeszcze zrobiłaś ? - zadał mi pytanie mulat.
- Liam'a strąciłam z łóżka, a Hazze gilgotałam. - oznajmiłam.
- Słychać było śmiech Harreha i słyszeliśmy jak coś z hukiem upadło na podłoge. - potwierdził czarnowłosy.
3/5 1D zabrało się za jedzenie, a potem jak się okazało, mieliśmy jechać na zakupy do centrum handlowego. Chłopaki chcieli mi kupić nowe ciuchy na rozpoczęcie roku szkolnego i do szkoły. Opierałam się, ale kogo to obchodzi ? Wydają na mnie nie potrzebnie kase. Kupiliśmy wszystko co potrzebne łącznie z książkami, zeszytami i torbą. Potem wróciliśmy do domu. Nie mogłam się doczekać rozpoczęcia szkoły. Ale szczerze ? Bałam się. Cholernie się bałam. Będę teraz w 2 klasie LO, więc wszyscy będą już się znać. Tylko ja będę sama i nowa. Właśnie NOWA. Jednak wiem, że sobie poradze. Muszę. Jestem silna. I dzielna. O tym wszystkim rozmyślałam leżąc już na łóżku. Po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, wiem, że strasznie głupi i nudny, a w dodatku krótki, ale wena mi znowu wyparowała. -,- Nie wiem nawet czemu napisałam kolejny " Remember Me " jak wiedziałam, że nic sensownego nie wyjdzie, ale jest, więc trudno.  Czekam na wasze komentarze. <33 

Kocham Was !

Klaudia ♥

niedziela, 28 lipca 2013

Ogłoszenie !

Słuchajcie, bo coś mi się porobiło z tymi postami i 22 rozdział " One moments " macie za 21 ;/
BARDZO PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE TRUDNOŚCI. NIE WIEM CO SIĘ STAŁO I JAK TO NAPRAWIĆ. :(

Klaudia ;*

The Versatile Blogger Awards

Zostałam nominowana do The Versatile Blogger Awards znowu xD BARDZO DZIĘKUJĘ http://zakochanynialler-1d.blogspot.com ZA NOMINACJĘ. <3


7 faktów o mnie :
1. Mam starszego brata o imieniu Jarek. ;)
2. Jestem bardzo dokładna jeśli chodzi o godziny.
3. Uważam, że 1D i TW powinni się pogodzić.
4. Te nominacje mnie już męczą. ;/
5. Niedawno kłóciłam się na Fb w komentarzach do takiego jednego postu o 1D i miałam niezłą bekę. xD
6. Chciałabym się nauczyć jeździć konno. ;**
7. Kocham Daniela J i jego głos. *.*

Nie nominuje żadnych blogów xd ;)        Jak napiszę dzisiaj rozdział to postaram się dodać. <33

Klaudia ;*

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 21 " One Moments "

* Następnego dnia *
Wstałam jak zwykle i wykonałam poranną toalete. Ubrałam się, co też uczynili Kira i Jared. Po zjedzeniu śniadania postanowiliśmy zaprosić moich przyjaciół, żeby poznali moich tymczasowych współlokatorów. Po minucie Vanessa już była u mnie i zapoznawała się z nimi, a na chłopaków musieliśmy poczekać.
- Ale fajną masz tą czapke ! Gdzie kupiłaś ? - wypytywała brązowooka.
- Dostałam ją od mojego kotka na rocznice. - niebieskooka pocałowała szatyna w policzek na co ten się uśmiechnął szeroko.
- Masz niezły gust. - pochwaliła go Van.
- Wiem. - wyszczerzył się do niej. My się zaśmialiśmy.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc wstałam i poszłam otworzyć. Na progu stało całe One Direction.
- Siemka. - przytuliłam każdego z osobna. - Van siedzi w salonie i rozmawia już z Kirą i Jared'em. Idziecie ?
- Pewnie. - pierwszy odpowiedział mi Louis.
Razem z nim na czele weszłam do pomieszczenia gdzie siedziała trójka moich znajomych. Odchrząknęłam, a trzy pary oczu zwróciły się na mnie.
- Kira, Jared poznajcie moich przyjaciół. Oto Zayn, Liam, Louis, Harry i Niall. - przedstawiałam ich i pokazywałam każdego z osobna.
- Wy... Wy jesteście... - jąkała się dziewczyna ubrana " na arbuza ".
- Tak, jesteśmy One Direction. - zaśmiał się Liam.
Kira zaczęła skakać, piszczeć, prosić o zdjęcia oraz autografy.
- Jest Directionerką. - wytłumaczyłam im.
- I wszystko jasne. - powiedział Mulat.
- Dostane buziaka ? - Harreh podszedł do swojej dziewczyny, a ona go pocałowała.
Oczy oraz mina " arbuzika " i jej chłopaka była przekomiczna.
- Oni są parą. - oznajmiłam.
- Ja... Ja nie wiedziałam... - zmieszała się dziewczyna.
- Nic nie szkodzi. Dużo osób jeszcze nie wie. - pocieszył ją loczek.
- Ja też chce buziaka ! - wykrzyknął Tomlinson i złożył usta w dziubek, czekając aż ktoś spełni jego prośbę. Zachichotałam i dałam mu całusa w policzek. - Tak też może był. - nadal był nie pocieszony, więc cmoknęłam go również w drugie poliko. - Już lepiej. - rozpromienił się.
- Ej, a ja to co ? Puszczam focha. - Niall odwrócił się do mnie plecami.
- Ok, miej se focha. Jak focha to kocha. - on od razu się obrócił i złapałam mnie w talii, przyciągając do siebie.
- Ty przecież wiesz, że cie kocham najbardziej na świecie. - wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek.
Oderwaliśmy się od siebie i znów mogłam zobaczyć zdziwione spojrzenie Kiry.
- Oni są parą. - wyjaśniła jej szybko Van, zanim ja to zrobiłam.
- Naprawdę ? To gratulacje ! Aaaa, to z Niall'em ostatnio tak sms-owałaś i gadałaś przez telefon w Strasburg Coffee ? - zapytała się mnie niebieskooka.
- Tak. - udzieliłam jej krótkiej odpowiedzi. - To co ? Może trochę pogadamy i w ogóle ? - zaproponowałam.
Wszyscy ochoczo przystali na moją propozycję i już po chwili siedzieliśmy na fotelach o kanapie w moim rodzinnym salonie. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Tak jakbyśmy się znali od lat. Niestety nadszedł ten czas, kiedy chłopaki musieli jechać do studia na próbę. No właśnie, a propos prób, Nialler miał mi powiedzieć  co chodzi. Jak wychodzili złapałam go za rękę i spytałam :
- Jakie próby ? Obiecałeś mi powiedzieć co jest grane.
- Ok, ale może chodźmy do ciebie na górę, dobrze ? - westchnął.
- Dobrze. - zgodziłam się i już jak mieliśmy iść, zatrzymał nas Hazza.
- Ej, gdzie wy idziecie ? Przecież za chwilę mamy być w studio.
- Wiem, ale idę powiedzieć Meli sam wiesz o czym. Ty powinieneś to powiedzieć Vanessie teraz, zanim dowie się od kogoś innego. - bruneta wmurowało.
Wykorzystaliśmy moment jego nieuwagi i pognaliśmy do mojego pokoju. Tam zamknęłam drzwi i czekałam aż mój ukochany powie mi o co w tym wszystkim chodzi. Nie odzywał się przez jakąś minutę tylko patrzył na mnie.
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi ? Po co wam te próby ? - spytałam zniecierpliwiona.
- No bo my za miesiąc wyjeżdżamy w 2 - miesięczną trasę po Ameryce. - wypowiedział na jednym tchu. Stanęłam jak wryta, w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy, co zauważył blondyn. - Ej, nie płacz. To szybo minie. Mamy przecież telefon, poczte, skype'a... Poradzimy sobie. - przytulił mnie.
- Wiem, ale... Będzie mi cie brakować. - wyznałam.
- Mnie ciebie też. A teraz musze już jechać do studia. Pa myszko. - pocałował mnie w czoło i wyszedł, pozostawiając mnie samą.
Po chwili bezczynnego stania, zeszłam do salonu po schodach. Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam łzę spływającą po policzku Van, która świadczyła, że już o wszystkim wie. Podeszłam do niej i poklepałam ją po ramieniu, żeby jakoś ją pocieszyć.
- Damy rade. Mamy przecież siebie, a to tylko 2 miesiące., a nie na przykład 5 czy 6.
- Masz rację. Musimy być silne. Dla nich... - zgodziła się ze mną i wytarła łzy.
- Grzeczne dziewczynki. - skomentował Jared, a ja dałam mu kuksańca w bok. - Auć ! Pożałujesz.
Zaczął mnie gonić po całym domu, a ja uciekałam i krzyczałam na całe gardło, żeby przestał, choć tak naprawdę tego nie chciałam. Jak mi już zabrakło sił to zamknęłam się u siebie i nie planowałam wyjść.
- Ej, otwórz ! Pójdę sobie, obiecuje. - dobijał się do mnie szatyn.
- Ok, to idź. - słyszałam jak odchodzi, więc wyjrzałam zz drzwi i od razu tego pożałowałam. Okazało się, że tylko udawał, że idzie, a tak naprawdę schował się za drzwiami i walnął mnie w bok głowy. - Ej ! Ja się tak nie bawie. - udałam obrażoną.
- Małe dziecko się obraziło i idzie się poskarżyć mamusi ? - Jared udał, że płacze, a ja od razu wskoczyłam mu na plecy. - Ej, złaź !
- Nie. Za karę masz mnie zanieść na dół.
- Ok, jak chcesz. - wiedziałam, że się złośliwie uśmiecha, więc się przestraszyłam, że coś zrobi.
Moje obawy były słuszne. Zaczął skakać, wygłupiać się i próbował mnie zrzucić, więc kurczowo się go trzymałam. Na dole zaczął się śmiać, a ja szybko z niego zeszłam.
- To jest jakiś zwierzak, a nie człowiek ! Już nigdy na tobie nie pojade. - oświadczyłam.
- Dobrze wiedzieć. - pokazał mi język przez swój złośliwy uśmiech. Też zrobiłam to co on, ale bez uniesienia kącików ust w górę.
- Hmmmm...A co powiecie na to, żebyśmy poszli do centrum handlowego ? - zaproponowała Van.
- Świetny pomysł ! - zgodziłyśmy się z Kirą.
- A co ja tam będę robił ? - zaprotestował szatyn.
- Nosił nam torby. - powiedziałam i teraz to ja go obdarowałam złośliwym uśmieszkiem.
Poszliśmy na zakupy i było całkiem fajnie. Nawet Jared się dobrze bawił. Wieczorem wyczerpani szybko zasnęliśmy...

                                                         * Tydzień później *

- Musicie do nas kiedyś przyjechać do Miami. Będzie super. - mówiła Kira na lotnisku.
- Na pewno przyjedziemy. - obiecałyśmy z Vani.
- To super. Pójdziemy na plaże, do kina... No gdziekolwiek. Ale obiecuje, że będziemy się świetnie bawić. - do naszej rozmowy włączył się Jared.
- PASAŻEROWIE LOTU 37 DO MIAMI PROSZENI SĄ DO ODPRAWY ! - usłyszeliśmy głos z głośnika. Zdecydowanie należał do kobiety.
- Ok, my musimy już iść. Pa. - przytuliłam Kirę, a Vanessa Jared'a, a potem się wymieniłyśmy. Ja jeszcze poczochrałam chłopaka pieszczotliwie po włosach i kopnęłam go w tyłek na szczęście, a on mnie. Zawsze tak robiliśmy. Znaliśmy się od piaskownicy. Dużo osób się nawet zastanawiało czemu byłam z Chris'em, a nie z nim jak łączyły nas takie więzi. 
- Pa ! - krzyknęli jeszcze na pożegnanie i udali się do odprawy. My im tylko pomachałyśmy w odpowiedzi.
- Chodź już. Musimy się załapać na taksówkę. - powiedziała do mnie brązowooka.
Już po 40 minutach siedziałyśmy w moim salonie i oglądałyśmy jakąś komedie. Nagle do Van zadzwoniła mama i okazało się, że moja przyjaciółka musi jechać do babci. Pożegnałyśmy się i wyszła. Westchnęłam. Nie miałam co robić. Postanowiłam się przebrać i iść do Hyde Parku. Przebrałam się  i już po chwili spacerowałam alejkami tego wielkiego, pięknego, londyńskiego parku. Przystanęłam na chwilę by popodziwiać widoki. Jednak nie było mi to pisane. Stanęłam i po sekundzie ktoś na mnie wpadł, w efekcie czego, upadłam.
- Uważaj jak chodzisz, co ? - powiedziałam do nieznajomego. Miałam zamknięte oczy i masowałam sobie obolałą głowę.
- Mela ? - zapytał jakiś męski głos. Dobrze mi znany męski głos. Szybko otworzyłam oczy i gdy napotkałam jego wzrok, cała pobladłam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hehe, jestem zła :D Dodałabym ten rozdział wcześniej, ale jak byłam w połowie to wszystko mi się jakoś usunęło. -,- Ale dzięki temu ten rozdział jest o wiele lepszy :D Podoba wam się ?
JAK MYŚLICIE ? KTO TO MÓGŁ BYĆ ?  
Komentujcie ;**

Klaudia ♥

Rozdział 22 " One Moments "

- Chris... - odparłam. - Co ty tutaj robisz ? Powinieneś być teraz w Miami !
- Powinienem, ale jestem w Londynie.- zaśmiał się. Tak bardzo brakowało mi jego śmiechu i tego uśmiechu... Hola, hola, o czym ja myślę ?
- Ale czemu ? - nic nie rozumiałam. Jakaś cząstka mojego serca cieszyła się z tego, że go zobaczyłam, a inna nie.
- Melanie... - podszedł bliżej mnie, wziął mnie za ręcę i spojrzał głęboko w oczy z bardzo poważną miną. Nie protestowałam. Czemu ? Może dlatego, że tak bardzo chciałam znowu zobaczyć te jego śliczne brązowe oczy z bliska...? STOP ! Mel, opanuj się. Co się z tobą dzieje ? - Tęsknię za nami. Tęsknie za tym co było. Pomimo, że to było już 1,5 roku temu, i tak cię nadal kocham. Cały czas o tobie myślę. Nie mogę sobie darować, że wtedy w klubie za dużo wypiłem i... Tak mi przykro... Nawet nie wiesz jak się z tym czuję. - mówił prawdę. Widziałam to po jego oczach, w których była tęsknota, smutek i ból. Nie mogłam oderwać od nich oczu. Rany, znów to robie ! Nie mogę ! Mam chłopaka, którego kocham, a on kocha mnie.
- Chris, ja... Nie wiem co powiedzieć. - taka była prawda. Po prostu odebrało mi mowę.
- Nie musisz nic mówić. Wiem, że bardzo cię zraniłem i mi tego nie wybaczysz. Nie szkodzi. Rozumiem. - spuścił głowę w dół i puścił moje ręc by odejść. Nie pozwoliłam mu na to. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę jak mi go brakowało i brakuje. Chwyciłam go w porę za dłoń, sprawiając, że odwrócił się do mnie przodem, a ja wtedy przytuliłam się do niego.
- Wybaczam... - odwzajemnił uścisk. Czułam, że się uśmiechał. Znałam go za dobrze, bym nie miała racji. Moje przypuszczenia były słuszne. Gdy się od siebie oderwaliśmy na jego twarzy gościł szeroki uśmiech.
- To znaczy, że między nami zgoda ? - pokiwałam tylko głową uśmiechając się szeroko i odsłaniając moje białe ząbki. - Nawet nie wiesz jak się cieszę ! - chwycił mnie pod pachy i okręcił wokół własnej osi, a ja się tylko zaśmiałam. Tak często to robił, gdy byliśmy razem... - Tęskniłem za spędzaniem z tobą czasu.
- Ja też za tym tęskniłam. - wyznałam całkiem szczerze.
Oboje się zaśmialiśmy. Tak dobrze mi było w jego towarzystwie. Ruszyliśmy przed siebie alejkami londyńskiego parku. Rozmawialiśmy o dawnych czasach kiedy byliśmy razem, a kiedy się tylko przyjaźniliśmy. Dawało nam to tyle radości ! Miałam ochotę śpiewać i skakać ze szczęścia. W końcu przypomniałam sobie o co chciałam go na samym początku naszego spotkania spytać.
- Chris, a co ty właściwie robisz w Londynie ?
- Mój wujek tu mieszka. - odpowiedział.
- Twój wujek mieszka w Londynie, a ty mi dopiero o tym teraz mówisz ?! - krzyknęłam, a twarze niektórych ludzi zwróciły się w naszą stronę.
- Po co robisz takie zamieszanie ? To nie jest Miami, gdzie jak krzyczałaś ludzie nawet się nie odwracali w twoją stronę, bo już wiedzieli, że to ty. Zawsze myśleli tylko " A, to znowu Melanie. " .- zachichotał co ja też uczyniłam. Rzeczywiście tak było. - Bo on się dopiero przeprowadził tutaj tydzień temu i potrzebny mu ktoś do pomocy. Wiesz, remont domu, malowanie, ustawianie mebli i takie tam. Będę u niego mieszkał. Jestem już nawet zapisany na studia. Będę chodził na ASP. - zwalił mnie tym z nóg.
- Na ASP ?! Dostałeś się na ASP ?! - chciałam być cicho, ale mi się to nie udało.
- Cicho. - znów wywołałam u niego salwe śmiechu. - Tak, dostałem się na ASP. Z moim talentem każdy by mnie przyjął. - zaczął udawać samochwałę, więc go szturchnęłam i cicho zachichotałam. W jego obecności nigdy się nie nudzę i zawsze się śmieje. - Gram na perkusji i dlatego mnie przyjęli. Powiedzieli, że mam naprawdę wielki talent i zamierzają go poszerzyć.
- To gratuluje. - zaklaskałam wesoło w dłonie. Należało mu się to wyróżnienie. Grał od małego i wreszcie ktoś odkrył jego dar.
- Idziemy na pizze ? Jest prawie pora kolacji, a ty pewnie jesteś tak samo głodna jak ja.
Przystałam ochoczo na jego propozycję i poszliśmy do najbliższej pizzerni. Zamówiliśmy średnią kebabową i już po 20 minutach konsumowaliśmy zamówiony przez nas posiłek. W pewnym momencie ubrudziłam się na nosie sosem, a brunet mi otarł plamkę chusteczką. Okazało się, że jest już 21, więc mój przyjaciel odprowadził mnie do domu i zostawił mi swój nowy numer telefonu, a ja podałam mu swój. Zamierzaliśmy się jeszcze spotkać. Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam się wykąpać. Ubrałam na siebie piżame i usiadłam na kanapie przed telewizorem. Podczas oglądania przeze mnie filmu usłyszałam pukanie do drzwi. Odparłam na to " Proszę ", ponieważ dom był otwarty, a mi się nie chciało wstawać. Do salonu wparował Niall. Widziałam po jego minie, że coś się stało. Nic nie mówiąc rzucił jakąś gazetką o stolik tak, że było widać wyraźnie artykuł, który interesował mojego chłopaka. Spojrzałam co było tam napisane i jakie zdjęcia zostały umieszczone. Wmurowało mnie, gdy to zobaczyłam.
- Co to jest ? Co to kurwa jest ?! - wydarł się Horan, ale ja nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa, patrzyłam się tylko uporczywie na ten artykuł. - Pytam się po raz ostatni : Co to do jasnej cholery ma znaczyć ?! - ogarnęła mnie panika. Mój chłopak wyglądał tak, jakby miał kogoś zabić. Pierwszy raz się go bałam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Haha, jestem zła xD Udało mi się napisać ten rozdzaił w jeden dzień, cud ! :o xd Mam nadzieje, że się wam podoba, bo mi tak ^^ Już mi trochę lepiej i rozdziały będą lepsze i ciekawsze, obiecuje :** Jak myślicie ? Co mogło być w tym artykule ??
Jestem zawiedziona, bo mało osób komentuje :'( BARDZO WAS PROSZE O KOMANTARZE CO O TYM SĄDZICIE <33

RADZE WAM ZAJRZEĆ DO ROZDZIAŁU 2 " ONE MOMENTS ", BO TAM JEST NOWY WYGLĄD DOMU, POKOI I WGL. xd

Kocham was ! ;*

Klaudia <33

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 8 " Remember Me "

- Chodzi o to, że ja muszę stąd wyjechać. Przeprowadzam się do Cambridge albo do Verony we Włoszech... - na tą informacje mnie zamurowało.
- Ale czemu ?
- Mój tata... On... On zmarł... Zginął w wypadku samochodowym... - rozpłakała się na dobre, a ja tylko ją przytuliłam by poczuła się trochę lepiej. Po jakiś 30 minut się trochę uspokoiła. - Ok, już mi lepiej. Chodzi o to, że będę teraz pomagać mamie, ale same sobie raczej nie poradzimy i będziemy musiały się przeprowadzić do Włoszech do reszty naszej rodziny. Dowiedziałam się o tym raptem wczoraj... Przepraszam, ale muszę.
- Słuchaj, ja cię rozumiem. Bardzo ci współczuję. Nie martw się, poradzę jakoś sobie. Będzie dobrze. - uśmiechnęłam się ciepło, żeby dodać jej otuchy. - Kiedy wyjeżdżasz ?
- Jutro. Dzisiaj się muszę jeszcze spakować częściowo i samolot mam o 4 nad ranem. Pogadałabym jeszcze chwilę, ale muszę już iść. Trzymaj się. - przytuliłyśmy się mocno i długo. Z mojego oka popłynęła pojedyncza łza. Tak bardzo będzie mi jej brakować... - Obiecaj mi, że nigdy o mnie nie zapomnisz, tak jak ja nie zapomnę o tobie.
- Obiecuję... - szepnęłam.
Czułam, że Hortensja też płacze. Oderwałyśmy się od siebie, starłyśmy łzy i moja przyjaciółka zaczęła powoli iść. Patrzyłam jak odchodzi. Miałam już jej nigdy nie zobaczyć. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, ale i tak próbowałam odpędzić od siebie tą smutną myśl i prawdę. Westchnęłam zdając sobie sprawę, że to niestety nie możliwe. Postanowiłam wrócić do domu i rozpakować się do końca. Za tydzień już szkoła. Trochę się boje, ale z drugiej strony nie mogę się doczekać aż poznam kogoś nowego. Chciałam znaleźć jakąś przyjaciółkę, bo moja dotychczasowa się wyprowadza. Zaczęłabym gdzieś wychodzić i spotykać się z ludźmi. Życie miałoby na pewno większy sens niż teraz. Weszłam cicho do domu i zdjęłam buty.
- O, już jesteś. I jak po spotkaniu z Hortensją ? - zapytał mnie przyjaźnie Liam, a ja starałam się nie rozpłakać.
- Ona się wyprowadza... Jutro wyjeżdża do Cambdridge, a potem z mamą do Verony do Włoszech. - spuściłam głowę w dół.
- Co ? Ale czemu ? - Daddy wydawał się być tym naprawdę poruszony. Wiedział jak wiele dla mnie znaczy ta kobieta.
- Jej tata zginął w wypadku samochodowym i musi pomagać jej teraz. Ale, że sobie nie poradzą jak mi powiedziała, będą zmuszeni opuścić Anglię na zawsze. - wyznałam mu.
- Ojej. - powiedział tylko i zamilkł. - Tak ci współczuje... - zaczął chwilę później, ale mu przerwałam.
- W porządku. Jakoś dam radę. Za tydzień idę do szkoły i na pewno kogoś fajnego poznam.
- Dzielna dziewczynka. - pochwalił mnie. - Ja idę się spotkać z Danielle, na razie. - rzucił i wyszedł.
Pobiegłam szybko do swojego pokoju by dokończyć czynność, którą robiłam przed pójściem do parku. A mianowicie rozpakowywanie walizki. Skończyłam po jakiś 2 godzinach. Całkiem długo mi to zajęło. Po wszystkim poszłam do chłopaków na dół. Okazało się, że są tam tylko Niall, Harry i Zayn. Chyba wybierali jakiś film do obejrzenia.
- Gdzie jest Louis ? - spytałam, bo wiedziałam, że Liaś poszedł się spotkać z Dani.
- Jest u Eleanor i wróci pewnie jutro po południu. - odpowiedział mi Irlandczyk. - To co wolicie ? " Mamma Mia " , " Marley i Ja ", a może wolicie " Hotel dla psów "  ? - zwrócił się tym razem do chłopaków.
- Ja jestem za " Marley i Ja ". - oznajmił loczek.
- Ja też. - poparł go mulat.
- To ok. - Horan włożył pytę i już go włączał.
- Oglądacie film ? Moge z wami ? - spytałam.
- Pewnie ! - zgodzili się ochoczo, a ja usiadłam na kanapie pomiędzy Zayn'em, a Harry'm.
Blondas za to usiadł na fotelu i zaczęliśmy oglądać. Od bardzo dawna nie oglądałam tego filmu. W połowie poczułam się trochę zmęczona, więc oparłam głowę o ramie Hazzy. Na końcu się popłakałam, bo pies umarł. Zawsze byłam wielką miłośniczką zwierząt. Westchnęłam cicho i zamknęłam swoje powieki. Nawet nie wiem kiedy, zmorzył mnie sen...

                                                           * Oczami Harry'ego *

Laura zasnęła mi na ramieniu. Tak słodko wyglądała. Miała taki niewinny wyraz twarzy, a jej wyrównany oddech był dla mnie jak najpiękniejsza muzyka. Niall też zasnął, ale na fotelu. Tylko ja i Zayn nie spaliśmy. Wciągnąłem mocno powietrze przez nos, by zaraz je wypuścić. Postanowiłem zabrać Lole do jej pokoju, do łóżka. Jak będzie tak spała to rano obudzi się z bólem pleców. Ostrożnie wziąłem ją na ręce i gdy już chciałem iść z nią na górę, zatrzymał mnie czarnowłosy.
- Gdzie ją zabierasz ?
- Do jej pokoju. Tutaj się nie wyśpi.
- Wiesz, może ja to zrobie. - zaofiarował się mój przyjaciel i już wyciągał ręce, żeby przejąc ode mnie dziewczynę, ale ja w porę odwróciłem się do niego plecami.
- Nie potrzebna mi pomoc. Poradze sobie. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- Słuchaj, znam ją lepiej niż ty i wiem co i kogo woli. - nie zrozumiałem go.
- Co chcesz przez to powiedzieć ? - odwróciłem się w jego stronę i mocniej przytuliłem brunetkę do siebie. W pokoju panowała dość napięta atmosfera.
- Odczep się od niej Styles. Będzie tak lepiej dla wszystkich.
- Co chcesz przez to powiedzieć ?- ponowiłem swoje pytanie.
- Najpierw ją w sobie rozkochasz, a potem zranisz. Przy mnie czuła by się bezpiecznej i na pewno dam jej więcej miłości niż ty kiedykolwiek. - jak on mógł powiedzieć coś takiego ?
- Słuchaj Malik, odwal się ode mnie. Nie masz prawa tak mówić. Dobrze wiesz, że kocham Laurę i nie odpuszcze. - miałem ochotę mu w tej chwili przywalić.
- Wiem o tym. Z resztą co ja ci moge powiedzieć, i tak zrobisz co będziesz chciał. Ale zobaczysz, jeszcze tego w przyszłości pożałujesz, jak będzie przez ciebie cierpieć. Wtedy będę mógł powiedzieć " A nie mówiłem ? ". Uwierz mi, że tak będzie... - po tych słowach poszedł do swojej sypialni.
Jeszcze nigdy się z nim tak nie kłóciłem. Daje słowo, że gdybym nie trzymał na rękach siostry Louis'a, doszło by między nami do bójki. Teraz sobie o niej przypomniałem. Popatrzyłem przestraszony na jej twarz i gdy zobaczyłem, że nadal jest pogrążona we śnie, odetchnąłem z ulgą. Niall też był pogrążony we śnie. Przymknąłem swoje powieki i zacząłem robić 10 głębokich wdechód i wydechów na uspokojenie. Niestety to nie pomogło. Poczułem tylko jak bardzo jestem zmęczony, więc szybko odniosłem Laurę do jej łóżka i sam chwilę później usiłowałem zasnąć już w swoim pokoju...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sey, hej, Hello ! :D xd Dawno nic nie pisałam, przepraszam ;( Obiecuje, że teraz postaram się pisać jak najszybciej nowe rozdziały, ale to nie będzie łatwe, bo mam problemy rodzinne. :'( Ale nie będę wam się tu zwierzać i wyżalać, bo nawet przyjaciołom nic nie mówię. Ok, mam nadzieje, że się podoba :D Liczę na dużo komentarzy. <33
Wiecie co ? Jestem wkurzona na takiego jednego anonima. On nic nie rozumie... Jest mi przykro :( Przeczytajcie sobie wszystkie komy pod ostatnią notką z The Verstatile Blogger Awards jeśli chcecie wiedzieć o co chodzi..  
Ok, nie będę wam się tutaj użalać, bo was zanudze. xd Trochę mi wróciła wena na " Remember Me " :) Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba, bo mi tak po środku <33 Udało się napisać go dzisiaj, pomimo trudów. :)
JEŚLI MOŻECIE TO BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZ CO SĄDZICIE O TYM ROZDZIALE I O TYCH KOMENTARZACH. Kocham Was !

Klaudia :**

The Versatile Blogger Awards

Zostałam nominowana przez http://if-you-kissed-me.blogspot.com za co bardzo dziękuję <33

Fakty o mnie :
1. Uwielbiam Zmierzch. *.*
2. Moje najczęściej używane przezwiska to Klaudyna i Vega.
3. Uwielbiam czytać blogi o 1D. <33
4. Często dostaje takie nominacje :D xdd
5. Zastanawiam się nad zmienieniem adresu bloga i poproszenie kogoś o zrobienie specjalnego szablonu ;*
6. Strasznie się przywiązuje do różnych rzeczy.
7. Uwielbiam czytać książki. ;)

Nominowane przeze mnie blogi :
1. http://marzeniaopowiadanieo1d.blogspot.com/
2. http://you-just-gotta-be-strong.blogspot.com/

ECH, MAM TYLKO 2, BO CAŁY CZAS DOSTAJE JAKIEŚ NOMINACJE I JUŻ NIE MAM BLOGÓW DO NOMINOWANIA. ;(

Zasady konkursu: 
1.Podziękuj nominującemu na JEGO blogu. 
2. Pokaż nagrodę the Versatile Blogger  u siebie na blogu. 
3.Napisz 7 faktów o sobie.
4. Nominuj 15 blogów, które na to zasługują.
 
5. Poinformuj ich o tym ;) 

ROZDZIAŁ NAJPRAWDOPODOBNIEJ POJAWI SIĘ JUŻ ZA 2 DNI, BO MUSZĘ GO JESZCZE NAPISAĆ. <33

Klaudia :**

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 20 " One Moments "

                        * Następnego dnia *
Otworzyłam powoli swoje powieki. O dziwo, dzisiaj się wyspałam. Miałam nawet piękny sen z Niall'em. Heh, bez niego nie był by taki piękny. Podparłam się na łokciu i patrzyłam na twarze moich przyjaciół, którzy jeszcze spali. Popatrzyłam na zegarek, 9:16. Jeszcze wcześnie. Potarłam dłońmi oczy i wstałam cicho z łóżka. Podeszłam do szafy w celu wybrania sobie czegoś na dzisiejszy dzień. Od paru dni non stop świeciło słońce, co mnie bardzo dziwiło. Co się stało z tym starym zachmurzonym Londynem ? Nie to, żeby mi go brakowało. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej pokochałam Londyn teraz, kiedy jest taka ładna pogoda. W łazience umyłam się, przebrałam się i spięłam włosy w wysokiego koka.Wróciłam do pokoju. Zastałam w nim całujących się Kirę i Jared'a. Gdy usłyszeli otwierane drzwi, odskoczyli od siebie jak poparzeni.
- Oj sorry, nie chciałam wam przeszkadzać. - niebieskooką oblał rumieniec, ale i tak pokazała mi język na co moją reakcją był śmiech. Jared też się zaśmiał i przytulił do siebie Kire. Tak słodko ze sobą wyglądali !
- To co ? Idziemy na śniadanie ? Potem was oprowadze po Londynie i poznacie moich nowych przyjaciół. - zaproponowałam.
- Pewnie. - zgodzili się ochoczo.
- Ale ja najpierw musze się przebrać i umyć. - zaoponowała Kira.
- Ja też. - dołączył się do niej jej chłopak.
Umyli się i zeszliśmy na śniadanie. Zjedliśmy płatki z mlekiem i poszli się przebrać. Kira ubrała się fantastycznie, a Jared też ubrał się świetnie.
- Wow ! Wyglądasz ślicznie ! - powiedziałam do dziewczyny.
- Ej, a ja ? - " oburzył się " chłopak.
- Ujdziesz. - zażartowałam, a on wystawił mi język.
Zaśmialiśmy się w trójkę i wyszliśmy z domu, wcześniej powiadamiając moją mamę o naszych planach na dzisiaj. Najpierw pokazałam im Big Ben, a z nim od razu Tamizę i Tower Bridge. Poszliśmy na London Eye, a jako, że moja przyjaciółka  ma lęk wysokości, Jared trzymał ją cały czas za rękę. Pokazałam im jeszcze pare rzeczy i zabytków Londynu. Po tym wszystkim zdecydowaliśmy pójść do Starbucks'a na kawę. Podczas picia cały czas się śmialiśmy. W między czasie zadzwoniłam do Niall'a. Czekam. Sygnał. Jeden, drugi, trzeci. Poczta głosowa. " Pewnie nie słyszy telefonu. Na pewno oddzwoni. " - pomyślałam i wróciłam do stolika od którego przed chwilą odeszłam w celu wykonania telefonu. Nie myliłam się. Już po chwili mogłam czuć jak telefon wibruje w mojej kieszeni spodni.
- Halo ?
- Hej kochanie. Dzwoniłaś, coś się stało ? - spytał Niall.
- No hej. Nic tylko chciałam żebyśmy się teraz spotkali gdzieś żebyście mogli poznać Jared'a i Kirę. Macie czas ?
- Teraz ? Teraz jesteśmy w studiu i ćwiczymy... - zmieszał się mój chłopak. Co ćwiczyli ?
- Co ćwiczycie ? - zdziwiłam się.
- Powiem ci jak będziemy sami, dobrze ? To nie jest rozmowa na telefon. - zaproponował.
- No ok. To zadzwonisz jak będziecie mogli ?
- Pewnie. Muszę już kończyć. Pa, buziaki.
- No pa. - rozłączyłam się i westchnęłam.
- Rozmawiałaś z tym chłopakiem z którym wczoraj sms-owałaś w nocy ? - zapytała mnie Kira.
- Tak. Później go poznacie, obiecuje. - przyrzekłam im.
- Ok. A teraz może pójdziemy do domu i zamówimy pizze ? Zmęczyłem się już tym chodzeniem. - marudził Jared.
- Leń. - skomentowałyśmy.
- Ale wasz. - wyszczerzył się szatyn.
Udaliśmy się w stronę mojego domu. Gdy zaszliśmy czekała mnie niespodzianka.
- Kochanie, podejdź do mnie na chwilę. - zwróciła się do mnie mama. Posłusznie wykonałam polecenie. - Słuchaj, bo jest taka sprawa... Ja, tata i Tom jedziemy na Floryde do Miami na jakieś 2 - 3 tygodnie i wyjeżdżamy dzisiaj. Razem z dziadkami i ciocią, wujkiem i Sean'em oczywiście. - moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
- Ale jak to ?! Przecież ja nawet z nimi długo nie pobyłam ! Mieli zostać na tydzień ! - krzyknęłam.
- Spokojnie, przyjadą jeszcze w tym roku. A na razie to dzisiaj o 23 mamy samolot. Idziemy się pakować. - pocałowała mnie w policzek i wyszła z pomieszczenia.
Ja bezwładnie opadłam na krzesło i patrzyłam się w podłogę. Podeszła do mnie babcia.
- Słońce, co się dzieje ? - spytała mnie czule, gładząc po policzku.
- Wyjeżdżacie dzisiaj... - szepnęłam.
- Nie martw się skarbie. Przyjedziemy jeszcze.
- Obiecujesz ?
- Obiecuje. A teraz idź na górę do Jared'a i Kiry. - pocałowała mnie w czoło i odeszła.
Wstałam z krzesła i udałam się do moich przyjaciół. Zamówiliśmy pizze, a do Niall'a wysłałam sms-a, żeby dzisiaj nie przychodzili. Jutro się zobaczymy. Była już 21. Pojechaliśmy odwieźć moją rodzinę na lotnisko. Pożegnaliśmy się z nimi i wróciliśmy w trójkę do domu. Wróciliśmy o 24. Zmęczeni, padliśmy na łóżka i zasnęliśmy w oka mgnieniu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest już 20 :D Mam nadzieje, że się podoba, choć ja nie jestem z niego zadowolona ;/ Wiem, że strasznie nudny i wgl., ale nie martwcie się, w następnych rozdziałach będzie się działo :D Prosze o komentowanie.

Lots Of Love !

Klaudia <33

wtorek, 23 lipca 2013

The Versatile Blogger Awards

Bardzo, ale to bardzo dziękuję za nominacje Niall'owej i Agan. <33

7 faktów o mnie :
1. Uwielbiam pisać opowiadania, jednak często nie mam na nie weny. :(
2. Kiedy tylko mogę to zwalam wine na mojego starszego brata. xd
3. Mam kota, ale chciałabym mieć psa.
4. Mieszkam w bloku.
5. Moimi ulubionymi sportami są siatkówka i piłka nożna, a tak średnio lubie koszykówkę.
6. Jeszcze nigdy nie miałam chłopaka i się nie całowałam.
7. Jestem nieśmiała.



Nominowane przeze mnie blogi :
1.
http://szalonepisarki-imaginy.blogspot.com/
2. http://they-are-my-one-direction.blogspot.com/
3. http://black-harrystyles.blogspot.com
4. http://www.i-will-always-protect-you.blogspot.com/
5. http://imagineonedirection1663.blogspot.com
6. http://stole-my-heart-one-direction.blogspot.com/
7. http://opowiadania123913.blogspot.com/
8. http://love-of-the-one-direction.blogspot.com/
9. http://i-just-call-to-say-iloveyou.blogspot.com/
10. http://duel-of-love.blogspot.com/
11. http://bloogonedirectionfordirectioners.blogspot.com/
12. http://thisishistoryaboutlove.blogspot.com/
13. http://silence-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/
14. http://hi-we-are-1d.blogspot.com/
15. http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/


Gratuluje wszystkim nominowanym ♥





Zasady konkursu: 

1.Podziękuj nominującemu na JEGO blogu. 
2. Pokaż nagrodę the Versatile Blogger  u siebie na blogu. 
3.Napisz 7 faktów o sobie.
4. Nominuj 15 blogów, które na to zasługują.
 
5. Poinformuj ich o tym ;)

P.S. Kolejny rozdział powinien pojawić się w krótce. ♥

Klaudia ;**

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 19 " One Moments "

- A więc to zaczęło się tak... To było rok temu. Mieszkałam w Miami. W szkole mi się dobrze wiodło, miałam same dobre oceny i dużo przyjaciół. Nauczyciele mnie lubili. Miałam też chłopaka Chris'a. - na wspomnienie o nim coś zakuło mnie w sercu. Tak bardzo mnie zranił... - Raz postanowił, że wybierzemy się do klubu. Jako, że jest i był wtedy pełnoletni to ja i moja najlepsza przyjaciółka Kira poszłyśmy z nim. Wyszykowałyśmy się i pojechaliśmy. Kira zabrała ze sobą swojego chłopaka Jared'a, który również był pełnoletni i przyjaźnił się z Chris'em. Ale wracając do tematu... Zaparkowaliśmy przed klubem. Trochę się stresowałam, bo pierwszy raz byłam w tym miejscu i nie wiedziałam czego mam się tam spodziewać. Gdy weszliśmy poczułam się trochę dziwnie. Wszędzie dziewczyny z krótkimi spódniczkami i z toną tapety na twarzy. Nie pasowałyśmy tam z Kirą, ale postanowiłyśmy zostać. Chris i Jared zamówili jakiegoś drinka. My się tylko patrzyłyśmy. Potem poszliśmy na parkiet. Muszę przyznać, że bawiłam się świetnie. Do czasu... - przełknęłam ślinę i przerwałam na chwilę. Moi przyjaciele mnie nie pośpieszali. I dobrze. Po chwili ciszy znów można było usłyszeć mój głos. - Postanowiliśmy odpocząć. Chris zaczął pić coraz więcej drinków. Nie miał umiaru. Musiałam iść do toalety, więc przeprosiłam ich na chwilę i wyszłam. Gdy wróciłam po 3 minutach nikt przy stoliku nie siedział. Widziałam tańczących Jared'a i Kire, ale po moim chłopaku ani śladu. Zaczęłam go szukać po parkiecie i całym klubie. Nie było go. W końcu nie wytrzymałam i weszłam do toalety. Usłyszałam jakieś dźwięki z jednej z kabin. Była uchylona, więc zajrzałam do środka. - czułam, że za chwilę się rozpłaczę. - I w tedy zobaczyłam go... Chris, on... On mnie po prostu zdradził z jakąś sztuczną blondyną. Niewiele myśląc po prostu wybiegłam z klubu. Pojechałam taksówką do domu. Dniami i nocami płakałam w poduszkę. Cały czas dostawałam sms-y od niego z przeprosinami, ale nie zamierzałam ich przyjąć. Jeszcze nigdy nikt nie zranił mnie tak jak Chris... - po tym ostatnim słowie rozpłakałam się na dobre.
Niall nic nie mówiąc przytulił mnie mocno do siebie i zaczął głaskać po głowie. Nie wiem ile tak płakałam. Gdy już wyrzuciłam z siebie swoje smutki to poczułam się lepiej. Nareszcie nie musiałam niczego już ukrywać. Pociągnęłam nosem i swoimi w tym momencie czerwonymi oczami popatrzyłam na mojego chłopaka. Jego twarz wyrażała złość. Delikatnie pogłaskałam go po policzku. Czując mój dotyk na sobie, obrócił się gwałtownie.
- Zabije gnojka. - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Niall, to było dawno. - powiedziałam.
- To było rok temu. Nie wiem jak on mógł ci zrobić coś takiego. Jak go kiedyś spotkam to nie ręczę za siebie. - wstał i ze złości kopnął fotel tak mocno, że prawie się przewrócił.
- Niall ! - krzyknęła Van. - Opanuj się ! - upomniała go. I słusznie. - Boże kochana, tak bardzo ci współczuję. - zwróciła się do mnie, usiadła obok mojej osoby i objęła mnie ramieniem.
- No. To musiało być dla ciebie straszne. - dołączył się do pocieszania mnie Liam.
- I było... - szepnęłam.
Horan od razu uklęknął obok naprzeciwko mnie na chwycił mnie za ręce i patrząc mi w oczy powiedział :
- Przy mnie nic ci się nie stanie. Nie pozwole żeby jakikolwiek chłopak cię skrzywdził ani zranił. Jestem przy tobie. Przy mnie jesteś bezpieczna.
- Wiem. Kocham Cię. - zarzuciłam mu ręcę na szyję, a on mnie chwycił w talii.
- Ja ciebie bardziej. - pocałowaliśmy się. Długo i namiętnie.
- Ooooo, jak słodko. - skomentowała Vanessa z rozczuleniem.
Odsunęliśmy się od siebie słysząc dzwonek mojego telefonu.
- Halo ? - odebrałam nawet nie patrząc kto dzwoni.
- Melanie choć już do domu. Ciocia i wujek przyjechali. Dziadek i babcia też są. - to była moja mama.
- Naprawdę przyjechali ? - zdziwiłam się, ale byłam szczęśliwa. Od czasu przeprowadzki ich nie widziałam, bo oni nadal mieszkają w Miami.
- Tak i chcieliby cię zobaczyć.
- Ok, zaraz będę. A na ile zostają ? - byłam coraz bardziej podekscytowana.
- Na tydzień. I jest jeszcze niespodzianka dla ciebie... - niespodzianka ? jaka niespodzianka ?
- Jaka niespodzianka ?
- Zobaczysz jak przyjdziesz. Czekamy. - rozłączyła się.
Włożyłam telefon do kieszeni.
- Słuchajcie, ja musze szybko iść do domu. Moja rodzina przyjechała z Florydy. Cześć. - pocałowałam Niall'a w policzek i wybiegłam z ich domu.
Pędziłam jak szalona, a ludzie na ulicy się na mnie dziwnie patrzyli. Byłam strasznie ciekawa co to za niespodzianka, a w dodatku strasznie się cieszyłam, że w końcu zobaczę moją rodzinę. Po 5 minutach byłam już od moim domem. Szybko. Zwykle powrót zajmował mi 10 - 15 minut. Musiałam naprawdę szybko biec.Powoli weszłam do budynku i już szybciej wkroczyłam do salonu. Na kanapie siedzieli moi dziadkowi oraz ciocia i wujek z moim młodszym kuzynem, który był w wieku Tom'a. Na fotelu siedziała za to Kira, a obok niej Jared. Moi rodzice i brat stali i przypatrywali się mnie z wielkimi uśmiechami. Zaczęłam piszczeć i przytulać moją najlepszą przyjaciółkę z Miami.
- Tak dawno cię nie widziałam ! Ale ty się zmieniłaś. Stęskniłam się. - powiedziała Kira, patrząc na mnie uważnie.
- No ja też. Cześć Jared. - przytuliłam tym razem chłopaka.
- Hej Mel. - odpowiedział mi.
Potem zaczęłam się witać z babcią, dziadkiem, ciocią, wujkiem, a na końcu z Sean'em.
- Mamo, a gdize oni wszyscy będą spać ? Mamy tylko jeden pokój gościnny. - złapałam się na głowę.
- O nic się nie martw. Pomyślałam, że Jared i Kira będą spać u ciebie z tobą, Sean z Tom'em, a dziadkowie i ciocia z wujkiem w gościnnym. Tam są przecież 4 łóżka. - uspokoiła mnie moja rodzicielka. - A może za parę dni albo jutro zaprosisz tutaj chłopaków i Vanesse żeby poznali naszą rodzinę i twoich przyjaciół ? - zaproponowała potem.
- Super pomysł. Jutro ich zaproszę. - zgodziłam się chętnie.
Poszłam z moimi przyjaciółmi z Miami do mojego pokoju i zaczęliśmy rozmawiać. Jak zawsze śmialiśmy się z żartów Jared'a. Gdy zaczęło się trochę ściemniać postanowiliśmy pójść spać. Każdy z nas się umył i jak już leżeliśmy w łóżkach i rozmawialiśmy, przyszedł do mnie sms. Otworzyłam go.

" Od  Niall ;*
Miłych snów kochanie. Tęsknię i mam nadzieje, że jutro się zobaczymy. "
" Do Niall ;*
Dziękuję i tobie też. Jutro na pewno się zobaczymy. Poznasz moich przyjaciół z Miami, bo to oni byli tą niespodzianką. Dobranoc. :** "
" Od Niall ;*
Dobranoc. :** "


- Z kim tak piszesz, co ? - zaciekawiła się Kira.
- Z nikim. - zmieszałam się, a ona zmierzyła mnie podejrzliwym spojrzeniem. - Oj, jutro go poznacie. Dobranoc.
- Dobranoc. - odparła moja przyjaciółka.
- Dobranoc. - odezwał się jej chłopak.
Ułożyłam się w wygodnej pozycji i po chwili odleciałam do krainy Morfeusza...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Podoba wam się ? :D Ja jestem z niego nawet zadowolona. ;) Postaram się pisać i dodawać teraz tak często rozdziały, bo naszła mnie mega wena na " One Moments " <33
KOMENTUJCIE, BO TO STRASZNIE MNIE MOTYWUJE. A DO ANONIMKÓW MAM PROŚBĘ, ŻEBY PODPISYWAŁY SIĘ ALBO SWOIM IMIENIEM ALBO PRZEZWISKIEM ! ZAJRZYJCIE JESZCZE DO ZAKŁADKI " BOHATEROWIE " ONE MOMENTS "" , BO TAM SĄ NOWI BOHATERZY. :**

Lots Of Love :*

Klaudia

sobota, 20 lipca 2013

Libster Awards *.*

Zostałam nominowana przez http://pfilialove.blogspot.com za co bardzo dziękuję Lisie S. :** Ok, a teraz pytania :D

1. Jaki masz stosunek do swojego bloga ?
Hmmm...Trudno to określić. Jest dla mnie najważniejszy, staram się pisać jak najczęściej i jak najszybciej w dodatku żeby się moim czytelnikom  podobało :D Ciesze się, że go postanowiłam założyć. <33
2. Ulubiona piosenka 1D ?
Szczerze, to sama nwm. Wszystkie kocham <33
3. Co sądzisz o Belieber ?
Nic do nich nie mam. Pomimo, że miałyśmy z nimi kłótnie to je lubie. :) Z resztą sama kocham Justin'a, więc. xd ( nie jestem Belieber )
4. Ulubione imię męskie ?
Norbert i Nikodem ;**
5. Co cię skłoniło do pisania bloga ?
To, że czytałam i nadal czytam wiele blogów o 1D i jakoś wena zaczęła mnie nachodzić i po prostu nie mogłam wytrzymać i zaczęłam pisać c; Jak pisałam w pierwszym pytaniu, w ogóle nie żałuje podjętej przeze mnie decyzji. <33
6. Ulubiony wykonawca ?
Oprócz 1D ? To 5SOS, Justin Bieber, Demi Lovato, Selena Gomez, Little Mix, Ed Sheeran ;** I wiele, wiele innych xd
7. Ulubiony film ?
Zmierzch *.*
8. Gdzie chciałabyś pojechać/ co zwiedzić ?
Chciałabym pojechać do Londynu, zwiedzić muzeum figur woskowych w Londynie i domy 1D... xdd
9. Ulubiona książka ?
Dużo mam ulubionych :D Między innymi Zmierzch.
10. Ulubiony blog jaki czytasz ?
Uwielbiam wszystkie, które czytam <33
11. Jak ma na imię twoja pierwsza miłość ?
Tajemnica xd


Moje pytania :
1. Ile blogów czytasz ?
2. Ulubiona piosenka ? ( nie musi być 1D )
3. Jakie masz gadżety z 1D ?
4. Czego słuchasz oprócz One Direction ?
5. Do jakich fandomów należysz ?
6. Masz aska ?
7. Co jest dla ciebie ważniejsze wygląd czy charakter ?
8. Na co zwracasz uwagę u chłopaków ?
9. Ile opowiadań piszesz ?
10. Masz jakieś zwierzaki ?
11. Co sądzisz o hejterach ?


Nominowane przeze mnie blogi :
1. http://black-harrystyles.blogspot.com/
2. http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/
3. http://opowiadania123913.blogspot.com/
4. http://silence-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/
5. http://thisishistoryaboutlove.blogspot.com/
6. http://duel-of-love.blogspot.com/
7. http://imagineonedirection1663.blogspot.com/
8. http://i-just-call-to-say-iloveyou.blogspot.com/
9. http://stole-my-heart-one-direction.blogspot.com/
10. http://summer-love-fanfiction.blogspot.com/
11. http://hi-we-are-1d.blogspot.com/

Regulamin : 

Nominacja do Libster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za " Dobrze Wykonaną Robotę ". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daję możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów ( informujesz ich o tym ) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga , który Ciebie nominował. 
  

Co do kolejnego rozdziału... Nwm kiedy będzie. Dzisiaj zaczynam pisać, ale nie uda mi się chyba dzisiaj dokończyć. Postaram się, ale nic nie obiecuje ;** Wasza

Klaudia






środa, 17 lipca 2013

Rozdział 18 " One Moments "


Proszę o komentowanie :) Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie duża motywacja do dalszego pisania. <33


- Prosze państwa... Panna Melanie... Przeżyła i ma się bardzo dobrze. - w oka mgnieniu jego mina z poważnej stała się wesoła. Po chwili zaczął się śmiać. - Ale was wkręciłem ! Gdybyście zobaczyli swoje miny. - kciukiem wytarł łzę, która spłynęła z jego oka.
- Jak pan może nas tak wkręcać ?! Wie pan jak się martwiliśmy o nią ?! - oburzyła się mama Melanie.

- No tak... Przepraszam. Nie powinienem. - doktor się zmieszał i natychmiast przerwał swój śmiech. Tym razem pani Adams wybuchła chichotem.
- Ale pana nabrałam ! Gdyby teraz pan zobaczył swoją minę. - mówiła przez śmiech.
Też zacząłem się śmiać razem ze wszystkimi tu obecnymi. Byłem taki szczęśliwy, że ona jednak żyje. Mój sen to był tylko koszmar, który na szczęście się nie sprawdził. Co za ulga ! Chciałbym teraz wykrzyknąć całemu światu jaki jestem szczęśliwy.
- Mogę się z nią zobaczyć ? - spytałem.
- Oczywiście. Ale wejść może tylko 6 osób. - odparł miło lekarz.
- Ok. To ide ja i kto jeszcze ze mną ? - spytałem ponownie.
- Ja i Harry. - odpowiedziała Vanessa.
- I jeszcze ja. - tym razem odezwał się Liam.
- I ja. - dodał Louis.
- Ja też. - wyszczerzył się Zayn.
- Dobrze, w takim razie wy idźcie, a potem pójdą państwo Adams i Glee. - zadecydował mężczyzna w białym fartuchu.
Ruszyliśmy w stronę drzwi od pomieszczenia, w którym znajdowała się Melanie. Leżała uśmiechnięta od ucha do ucha na łóżku szpitalnym. Włosy, które jej na szczęście nie wypadły, były zrobione lokówką ( która leżała jeszcze ciepła obok na małym stoliku )  i zostawione rozpuszczone. Wyglądała prześlicznie. Gdy nas zobaczyła, uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a w jej oczach dało się zauważyć iskierki radości.
- Niall ! - pisnęła i rozstawiła szeroko ramiona pokazując mi tym gestem, żebym ją przytulił. Tak też zrobiłem.
- Jezu Mel, tak bardzo się o ciebie bałem. Jak dobrze, że nic ci nie jest. - szeptałem jej na ucho, gdy trwaliśmy w uścisku, a z mojego oka popłynęła pojedyncza łza szczęścia. " Odkleiliśmy się " od siebie i już reszta mogła przytulać moją ukochaną.
- Jak się czujesz ? - zapytała ją Van, a ja chwyciłem w swoje dłonie jej drobną dłoń.
- Świetnie ! Jeszcze nigdy się tak dobrze nie czułam. - promieniała. Nareszcie mogłem zobaczyć ją zdrową, a przede wszystkim taką szczęśliwą. 
Rozmawialiśmy z nią jeszcze 20 minut, a potem pałeczkę przejęli jej i Vanessy rodzina. Liam dostał sms-a od Paul'a, że mamy być za 15 minut w studiu żeby coś omówić. Najpierw odwieźliśmy Van do domu, a potem udaliśmy się w drogę do studia. Nasz ochroniarz czekał już na nas w pokoju nagrań.
- Usiądźcie. - nakazał. Posłusznie wykonaliśmy jego polecenie. - Słuchajcie, bo jest taka sprawa... - zaczął. - Pod koniec sierpnia gdzieś tak 20, wyjeżdżacie w 2 - miesięczną trasę po Ameryce ! - oznajmił nam. O mało co nie zakrztusiłem się sokiem, który właśnie piłem. Reakcja chłopaków była podobna.
- Jak to ? I dopiero teraz nam o tym mówisz ?! - zdziwił się Liam.
- Bo dopiero dzisiaj wszystko zostało potwierdzone. No, a teraz przećwiczymy układy i piosenki. - oznajmił Paul. I tak już to nam minęło aż do 21 na ćwiczeniu układów i powtarzania jakieś 100 razy tej samej piosenki.

                                                        * Oczami Melanie *

- Nareszcie w domu. - westchnęłam, stając na progu mojego miejsca zamieszkania. Moje walizki wziął tata, a Tom nie odstępował mnie na krok podobnie jak mama.
- Wszystko w porządku ? Na pewno nie chcesz się położyć ? - pytała ciągle moja rodzicielka nie dając mi spokoju.
- Tak, na pewno. Nie musisz cały czas o to pytać. - zapewniałam ją. 
- Wiem, ale ja po prostu się martwię o ciebie córeczko. - pogładziła mnie czule po policzku.
- Nie masz po co. Umiem o siebie zadbać. Ide teraz na górę rozpakować moje rzeczy. - ominęłam zwinnie mojego młodszego brata i pognałam do swojego pokoju.
Szybko się wypakowałam i zastanawiałam się co mam robić. Vanessa musiała wyjechać do cioci i nie będzie jej do jutra, chłopaki są w studiu, a moi inni znajomi wyjechali na wakacje. Postanowiłam, więc wybrać się na spacer. Ubrałam na siebie płaszcz i wyszłam z domu wcześniej powiadamiając rodziców o moich planach na spędzenie tego wolnego czasu. Przechadzałam się spokojnie alejkami londyńskiego parku, rozglądając się na boki. Jak dawno tutaj nie byłam. I to wszystko przez ten głupi szpital. Cóż, przynajmniej powinnam się cieszyć, że jednak przeżyłam. Po 3 godzinach bezczynnego spacerowania postanowiłam wrócić do domu. Na miejscu wykąpałam się i położyłam się na łóżku w celu zaśnięcia, ponieważ była 21, a ja byłam dzisiaj wyjątkowo zmęczona. Z resztą lekarz powiedział, żebym się teraz nie przemęczała. Po 15 minutach wiercenia się na łóżku mogłam wreszcie odpłynąć w objęcia Morfeusza...

                                                       * Następnego dnia *

Wstałam około godziny 12. Jak na mnie to bardzo późno. Zwykle wstaję koło 8, nawet w wakacje. Jakoś zwlokłam się z łóżka i wykonałam poranną toalete. Włosy spięłam w koka, a ubrałam się w pierwszy zestaw,  który wyjęłam z szafy. Dzisiaj była wyjątkowo ciepło i słonecznie co w Londynie wydaje się bardzo dziwne, ale jednak nikt nie narzeka. Korzystamy z tej pogody jak tylko możemy. Po zjedzeniu śniadania, z którego składały się tosty i herbata malinowa postanowiłam pójść do chłopaków. Powiadomiłam o tym mame i wyszłam z domu. Przed moją furtką stała Vanessa. Ucieszyłam się na jej widok co było widać po moim szerokim uśmiechu.
- Hej Van ! Co tak wcześnie wróciłaś od cioci ? Miałaś być o 14. - spytałam i przytuliłam ją na powitanie.
- No hejka. Wróciliśmy już godzinę temu. Okazało się, że ciocia musi pilnie wyjechać z powodu jakiś spraw służbowych. - wyjaśniła mi. - A co ? Nie cieszysz się, że mnie widzisz ? - dodała potem i zrobiła minę smutnego psiaka.
- Oczywiście, że się cieszę. Ide do chłopaków. Idziesz ze mną ? - zaproponowałam przyjaciółce.
- Pewnie. - zgodziła się bez wahania i razem udałyśmy się w strone domu One Direction.
Po drodze jak zwykle buzie nam się nie zamykały. Stanęłyśmy pod wielką willą należącą do naszych przyjaciół i nacisnęłyśmy dzwonek. Po chwili czekania usłyszałyśmy ciche " Prosze ", więc weszłyśmy do środka.
- Hej, hej, hej ! - przywitałyśmy się od progu.
- Siemka dziewczyny. - chłopcy od razu gdy nas usłyszeli, podbiegli do nas i zaczęli się witać. Harry pocałował Vani, a mnie pocałował Niall. Tak ostrożnie jakby się bał, że coś mi zrobi. Zaśmiałam się cicho.
- Nie musisz już tak uważać. Jestem zdrowa.
- Na pewno ? - kiwnęłam tylko głową, a nasze usta znów się złączyły, ale ten pocałunek był bardziej stanowczy i namiętny od tamtego. Ani ja ani on nie chcieliśmy tego przerywać. Zrobił to za nas ktoś inny. A mianowicie Zayn.
- Ekhem, nie jesteście tu sami. - powiedział nam, jednak my byliśmy tego całkiem świadomi. Niechętnie przerwaliśmy naszą dotychczasową czynność. - No, tak już lepiej. - wyszczerzył się, a ja pokazałam mu język.
- Nawet nie dałeś mi się ją nacieszyć. - mruknął Nialler.
- Nacieszysz się nią kiedy indziej, jak będziecie sami. - ach ten Malik. Czy on zawsze musi taki być ? Tak, ale przecież za to go kocham ( oczywiście po przyjacielsku ). Usiedliśmy na miękkiej kanapie w salonie i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. W pewnym momencie Louis zadał mi pytanie, które kompletnie zbiło mnie z pantałyku i którego w ogóle się nie spodziewałam.
- Ej, Mel, a dlaczego jak wspomnieliśmy tydzień temu o klubie to tak zareagowałaś ?
Przełknęłam głośno ślinę i cała pobladłam. Nie chciałam odpowiadać na to pytanie, ale w końcu musieli się dowiedzieć. W moich oczach pojawiły się łzy, które szybko otarłam wierzchem dłoni. Wszyscy to zauważyli.
- Kochanie jak nie chcesz na to odpowiadać to nie musisz. Zrozumiemy. - zapewnił mnie mój chłopak. Pokręciłam przecząco głową.
- Nie. Powinniście wiedzieć. Nie moge już tego dłużej przed wami ukrywać. - popatrzyłam Niall'owi w oczy. Zauważyłam w nich prawdziwą troskę. - Chcecie znać całą historię ?
- Tak, ale jeśli nie chcesz opowiadać całej... - zaczął Liam, ale mu przerwałam.
- Ok. - wzięłam głęboki wdech by zaraz wypuścić powietrze z płuc. - A, więc to zaczęło się tak...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest ! :D Mam wene na " One Moments ", ale na " Remember Me " nie za bardzo. xd Podoba wam się ? Cieszycie się, że Mela jednak przeżyła ? :D Jestem zła, że przerwałam w takim momencie. ^^ Buahahahaha xd. Jak widzicie, postanowiłam do każdego rozdziału dodawać zdjęcie głównej bohaterki. ;**
15 komów - pisze dalej <33 
Pod 7 rozdziałem " Remember Me " tylko 4 komy :( Nie powinnam w ogóle dodawać kolejnego, ale wiem, że nie możecie się doczekać.
KOMENTUJCIE NAWET Z ANONIMKA, BO TO DLA MNIE DUŻO ZNACZY. ♥
P.S. BARDZO PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY, ALE PISAŁAM NA SZYBKO.

Lots Of Love !

Klaudia :)

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 7 " Remember Me "

To był on... Ten sam facet, którego spotkałam gdy jechałam do Doncaster. To on chciał mnie zgwałcić. Mnie i tamtą dziewczynę. Teraz najwyraźniej miał taki sam zamiar.
- Stęskniłaś się kotku ? - zaczął wkładać mi ręce pod bluzke.
- Zostaw mnie. - powiedziałam, ale głos mi przy tym drżał, więc nie wyszło to tak jak chciałam. On w odpowiedzi zaśmiał się szyderczo i odparł :
- Teraz nikt cię nie uratuje.
Zaczął ściągać mi bluzke i macać. Wyrywałam mu się jak mogłam, a nawet próbowałam krzyczeć, ale nie umiałam. Strach ścisnął mnie za gardło. Całował mnie, a ja nic nie mogłam zrobić. Czułam do siebie wstręt. Myślałam, że nie ma dla mnie żadnego ratunku, gdy usłyszałam wołanie.
- Puść ją ! - czekaj, czekaj... Ja przecież bardzo dobrze znam ten głos !

                                                           * Oczami Harry'ego *

Lola dość długo nie wracała. Martwiliśmy się o nią wszyscy. Wreszcie zdecydowałem, że skoro ja znam najlepiej LA z nas wszystkich, to pójdę jej poszukać.Spacerowałem po tym mieście już dość długo. Skręciłem w uliczkę gdzie wydawało się nikogo nie być. No właśnie, wydawało się. Słyszałem jakąś dziewczynę, która piszczała. Chyba znam ten pisk. Podszedłem bliżej do ślepego zaułka i zauważyłem Laure i jakiegoś gościa, który się do niej dobierał. Moje ciało ogarnęła złość i chęć pomocy mojej przyjaciółce.
- Puść ją ! - krzyknąłem. Odwrócili głowy w moją stronę. Widziałem strach w oczach dziewczyny. Facet nie chciał jej nadal puścić. - Powiedziałem puść ją !
- Idź stąd dziecko i nie denerwuj mnie. - wycharczał. Zdenerwowany podeszłem do niego i walnąłem go pięścią w brzuch, powodując upadek człowieka.
- Chodź. - pociągnąłem za rękę na szczęście jeszcze całą oraz w ubraniu Laure i pobiegłem z nią do wyjścia z zaułka.
Wmieszaliśmy się w tłum, ponieważ było dużo ludzi na tej uliczce.
- Nic ci nie jest ? - spytałem troskliwie zszokowaną dziewczynę. Pokręciła przecząco głową i przytuliła się do mnie.
- Dziękuje ci Harry. Gdyby nie ty... - głos jej drżał. Objąłem ją swoimi długimi rękami.
- Już nic ci się nie stanie. Nie będziesz nigdzie sama wychodziła, dobrze ?
- Dobrze. - uśmiechnęła się do mnie co ja odwzajemniłem.
Doszliśmy na plaże w jakieś 20 minut. Wszyscy od razu rzucili się na Lole z pytaniami gdzie była lub co się stało. Na wszystko odpowiadała wymijająco, że się zgubiła. Najwidoczniej nie chciała żeby ktoś dowiedział się o tym nieprzyjemnym incydencie. To jej wybór. Jak ona nie chce to ja też nikomu nie powiem.W końcu zdecydowaliśmy się wrócić do hotelu na kolacje. Obiad zjedliśmy w restauracji. Potem rozeszliśmy się do swoich pokoi. Wszystko było pod kontrolą.

                                                            * Oczami Laury *

W nocy była straszna burza. Ja i Zayn leżeliśmy po przeciwległych końcach łóżka. On już dawno spał, a ja nie mogłam. Zadziwiające jak szybko pogoda w LA może się zmieniać. Trzęsłam się w zimna i strachu. Odkąd miałam 9 lat bałam się burz. Dlaczego ? Przypomniałam sobie dopiero teraz...

- Lola jesteś pewna, że chcesz już wracać ? Nie masz aż tak blisko do domu, a zbiera się na burze. - krzyczała do mnie Ally, moja przyjaciółka.
- No co ty ! To tylko 3 kilometry. Jak pobiegne to zdążę. Nic mi nie będzie. Trzymaj się. - przytuliłam ją i wybiegłam na chodnik.
- Uważaj na siebie ! - krzyknęła jeszcze za mną zatroskana. Uniosłam kciuk w górę dając jej do zrozumienia, że nic mi nie będzie.
Nie było najgorzej jeszcze z pogodą, więc jak dom Ally zniknął za zakrętem, zaczęłam iść wolno. Nic sobie nie robiłam z tej burzy. Co mi się mogło stać ? Jednak jeszcze wtedy nie wiedziałam, że jednak dojdzie do wypadku...
Szłam wesoło w kierunku mojego domu, skacząc z nogi na noge. Pozostały mi jeszcze do pokonania 2 kilometry. Nagle niebo zaścieliły granatowe chmury, jakich nigdy jeszcze nie widziałam. Zaczęło strasznie grzmić i się błyskać. Przestraszona zaczęłam biec. W 3 minuty strasznie się rozpadało. Byłam przemoczona do suchej nitki, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam tylko znaleźć się jak najszybciej w moim domu. W moim suchym, bezpiecznym domu. Nagle z nikąd, wyrósł prze mną wielki, jasny piorun. Krzyknęłam. Nikt mnie nie słyszał. Pare jego iskier spadło na mnie, pażąć przy tym moją skóre. Z mocno bijącym sercem prześpieszyłam, choć wydawało mi się, że już szybciej biec nie mogę. Jak już byłam jakieś 500 metrów od domu trafił mnie piorun. Opadłam bezwładnie na ziemie, zamykając przy tym oczy. Wszystko mnie bolało i piekło niemiłosiernie. Potem nic już więcej nie widziałam ani nie słyszałam...

Znowu grzmot. Pisnęłam cicho próbując nie obudzić Zayn'a. Nie wytrzymałam i przybliżyłam się do Malika, wtulając w jego plecy. Był taki ciepły... Niestety się obudził.
- Co jest ? Co się stało Laura ? - spytał bardziej ożywiony widząc jak się trzęsę.
- Nic. Ja po prostu... - nie chciałam się mu przyznać. To było dla mnie dość wstydliwe.
- Mi możesz powiedzieć. Jesteśmy w końcu przyjaciółmi. - teraz był odwrócony do mnie swoją twarzą i patrząc mi w oczy, głaskał mnie po włosach.
- Po prostu bardzo boje się burzy... - wyznałam niechętnie. Mulat cicho się zaśmiał. - Co cie w tym tak śmieszy ?
- Nic. To słodkie. - uśmiechnął się do mnie czule i pocieszająco. Odwzajemniłam gest, ale był to raczej smutny uśmiech. - Ej, nie smuć się. Chodź do mnie, rozgrzeje cię. Zimna jesteś.
Wtuliłam się w jego rozgrzany tors, a on objął mnie swoimi długimi ramionami, całując przy tym z czubek głowy. Po moim ciele rozlała się fala ciepła.
- Dobranoc - szepnęłam.
- Dobranoc. Słodkich słów.
W takiej pozycji zasnęliśmy i obudziliśmy się nazajutrz rano...

                                                       * Tydzień później *

- Ale Hortensja co się stało ?! - przestałam rozpakowywać walizkę i chciałam jakoś przemówić do mojej płaczącej kumpeli. Przed chwilą zadzwoniła do mnie z płaczem, mówić, że musimy się natychmiast spotkać.
- Ok, zaraz będę w parku koło ośrodka. - wybiegłam z domu zostawiając moją torbę nie rozpakowaną. Chłopakom powiedziałam, że idę się spotkać z Hortensją do parku. Po 5 minutach mogłam już zobaczyć moją przyjaciółkę całą zapłakaną na ławce. Serce mi się krajało gdy widziałam ją w takim stanie. Ostrożnie do niej podeszłam.
- Cześć Hori, co jest ? - złapałam ją za ręce i popatrzyłam w jej czerwone od płaczu oczy.
- Ja nie chce... - zaczęła się jąkać. - Ale musze... Ja naprawdę cie przepraszam...
- Wyduś to z siebie. - przerwałam jej dziwny monolog.
- Ok. - wzięła głęboki wdech na uspokojenie. - Chodzi o to, że ja...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Buahahaha, jestem złaaaa ^^ Jak myślicie, co Hortensja ma do przekazania Laurze ? Rozdział się podoba ? ja nie jestem z niego zadowolona. ;/ Nie mam już w ogóle weny, więc kiedy pojawi się kolejna część to nwm.

Lots Of Love ! ;*

Klaudia ♥


piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 17 " One Moments "

Muzyka do rodziału.

                                                           * Pare dni później *

- They don’t know what we do best
It’s between me and you
Our little secret... - śpiewałem mojej Meli naszą piosenke, bo mnie o to poprosiła.
Dziwiło mnie to, że jutro miała mieć operacje od której zależało jej życie, a ona była taka szczęśliwa. Gdy się jej o to pytałem odpowiedziała " To dlatego, że pomimo, że za pare dni moje życie może się skończyć jestem szczęśliwa, że poznałam ciebie i uczyniłeś moje życie piękniejszym. Nigdy nie będę umiała ci się odwdzięczyć. Dziękuje. ". Wiedziałem, że nie jest taka jak inne. Jest wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Udzielał mi się jej nastrój, choć bałem się, że strace ją, że strace sens mojego życia.
- ...They don’t know about us. - zakończyłem. Zaklaskała wesoło w swoje blade i małe ręce.
- Jej. To było świetne Niall. Teraz " One Thing ". - powiedziała uśmiechając się uroczo. Złapałem jej ręce.
- Może później kochanie. Musisz odpocząć. Nawet nie czujesz, że jesteś zmęczona. Nie spałaś od 12 godzin, a powinnaś. - oznajmiłem ciepło.
- Chyba masz racje. - ułożyła się na łóżku szpitalnym i ziewnęła przeciągle. Nagle jakby sobie o czymś przypomniała, otrząsnęła się szybko. - Ale zostaniesz ze mną ? Prawda ?
- Zostane. A teraz śpij. - ucałowałem jej główke, a ona tylko przymknęła swoje powieki by za chwile udać sie w kraine Morfeusza.
Gdy już zasnęła, głaskałem ją delikatnie po głowie. Nagle ktoś wszedł. Nie musiałem się odwracać, żeby wiedzieć kto to.
- Niall, chodź. Musisz coś zjeść albo chociaż trochę pospać.
- Nie. Nie zostawie jej... - zaprotestowałem.
- Ale Niall...
- Vanessa, nie jestem głodny. Nie chce mi się spać. Jedyne co chce, to tylko zostać tu przy Meli. - w końcu na nią popatrzyłem. Martwiła się o mnie. Widziałem w jej oczach prawdziwą troske. - Nic mi nie będzie. Umiem o siebie zadbać.
- Na pewno ? - w odpowiedzi kiwnąłem głową. - Ok. Moge z tobą zostać czy wolisz być sam z Mel ?
- Zostań.
Usiadła obok mnie. Siedzieliśmy w milczeniu. Nie potrzebowaliśmy słów. Cisza pasowała każdemu z nas. Przynajmniej tak na chwilę mogliśmy oderwać się od rzeczywistości i pomyśleć. O czym ? O przyszłości. O niczym innym ostatnio nie myślimy. Chcemy, ale to jest za silne. W końcu zaczęło się ściemniać. Van już dawno poszła. Ja zostałem. Nie odchodziłem od Meli na krok. Moi rodzice nawet przyjechali, bo tak się martwili. Jednak wolałem być przy niej niż spędzać z nimi czas. Teraz tylko ona się liczy. Ona i jej życie.

                                                  * Następny dzień * * Oczami Melanie *

Otwarłam ospale oczy. Niall wciąż przy mnie był. W tym momencie spał. Siedział na krześle, ale głowe miał położoną na moich nogach. Uśmiechnęłam się delikatnie i pogłaskałam go po blond czuprynie.
- Śpij. Zasłużyłeś na odpoczynek... - szepnęłam.
Nawet nie drgnął. Musiał być na prawdę bardzo zmęczony. Nie dziwie mu się. Jak cały czas tutaj siedzi ze mną i nigdzie się nie rusza to ma prawo być zmęczony, a nawet osłabiony, bo prawie nic nie je ani nie pije. Wymizerniał. Nawet mi nie udało się go przekonać, żeby poszedł do domu, odpoczął, zjadł coś i wyszedł gdzieś z chłopakami. Zgodził się tylko na jakąś przekąskę. Mogłabym powiedzieć, że boje się bardziej o niego niż on o mnie. Skoro teraz się tak zachowuje jak leże w szpitalu to co będzie jak umre ? Jest to prawdopodobne zważając na mój stan. Nagle Horan zaczął się wiercić i coś mamrotać cicho pod nosem. Nie słyszałam niestety co. Potem na jego czoło zaczęły wstępować kropelki potu, a potem z jego przymkniętych powiek zaczęły cieknąć łzy. Obudził się z krzykiem i wielkim szlochem, zrywając się w rekordowym tempie z moich nóg.

                                                            * Oczami Niall'a *

- Ale jak to nie żyje ?! - coraz więcej łez wymykało się z moich czerwonych już oczu.
- Przykro mi. Nie udało nam się jej uratować. Była za słaba. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Przepraszam. Głęboko panu współczuje. Ale życie toczy się dalej. Musi pan to zapamiętać. - z tymi słowami odszedł ode mnie, a ja myślałem, że zaraz się posypie na kawałki.
W moim sercu czułem wielki ból. Nie da się tego opisać słowami. Upadłem na podłoge i zaniosłem się szlochem. Podszedł do mnie Louis.
- Jej już tu nie ma... Odeszła... - łkałem.
Mój przyjaciel bez słowa położył mi ręke na ramieniu. Nic nie powiedział. Wiedział doskonale, że takie słowa w stylu " Wszystko będzie dobrze " nie wchodzą teraz w gre. I miał racje. Nic nie będzie dobrze. Mela umarła, odeszła ze świata żywych.
- Niall... Chodźmy. Musimy wracać do domu. Nie możemy tutaj zostać. Za chwilę będą wynosić jej ciało. Nie patrz na to... - próbował mnie namówić Liam.
- Nie. Chce ją po raz ostatni zobaczyć. Prosze. - popatrzyłem na niego z błaganiem w oczach.
- Dobrze. - zgodził się.
Odwróciłem się i... Zobaczyłem ją. Jej blade ciało położone na noszach. Podbiegłem do niej i pogłaskałem delikatnie po policzku. Nie wiem czemu to zrobiłem. Poczułem jakby nóż wbijał się w moje serce ze zdwojoną siłą. Sanitariusze poszli z nią dalej. Gdzie ? Tego nie wiem. Patrzyłem jak odchodzą. Patrzyłem na twarz mojej Melanii w skupieniu próbując zapamiętać nawet najdrobniejszy szczegół. Gdy zniknęli za ścianą, powiedziałem :
- Możemy już iść.
Pojechaliśmy do naszego domu. Od razu poszedłem do swojego pokoju i zacząłem oglądać zdjęcia mojej nie żyjącej już dziewczyny. Słone łzy spływały mi po twarzy, a ja nawet nie zadawałem sobie trudu, by je wytrzeć. Pozwoliłem im swobodnie płynąć. Wiedziałem już jedno. Moje życie bez niej nie ma sensu. Trzeba je zakończyć. Pośpiesznie wyszedłem z domu mówiąc tylko reszcie domowników i moim rodzicom, że ide się przejść. Pobiegłem ile sił w nogach na urwisko. Stanąłem na skraju. Miałem skakać i skończyć ze sobą, ale usłyszałem ją... Wołała mnie. Czułem, że jest za mną więc odwróciłem się powoli. Była tam. Stała jakieś 3 metry ode mnie w białej szacie, która sięgała jej do stóp i skrzydłach z tyłu. Nad jej głową widniała aureola.
- Niall. Czemu chcesz to zrobić ? Masz jeszcze dla kogo żyć. - przemawiała do mnie tym samym głosem co kiedyś, ale spokojniejszym.
- Melanie... Kocham cię. Moje życie bez ciebie nie ma sensu. Za chwilę będe przy tobie tam w górze. Znowu się spotkamy. - miałem ochote się rozpłakać, ale pozostawałem silny. Nie na długo. Znowu woda z moich oczu kapała na ziemie, a ja nie mogłem z tym nic zrobić.
- Nie. Nie rób tego. Żyj dalej. Moje życie się już skończyło, ale twoje jeszcze nie. Będę nad tobą czuwała. Tam z góry.
- Ale...
- Zrób to dla mnie... - poprosiła.
- Dobrze. Tylko dla ciebie. Pamiętaj, ja zawsze będę cię kochał. - wyznałem jej.
- Ja ciebie też. Obiecuje ci, że się jeszcze kiedyś spotkamy. Tam, w niebie. A teraz musze iść. Pa Niall...
- Nie, Mel ! - ale już jej nie było.
Nie panowałem nad sobą. Znowu upadłem na ziemie tak jak w szpitalu i zaniosłem się głośnym szlochem. Jej już tu nie ma i nigdy jej już tu nie będzie...


I wtedy się obudziłem. Płakałem. Melanie patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach i wielką troską. Przytuliłem ją mocno do siebie, uważając, żeby nic jej nie zrobić.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie opuścisz. Nawet jak umrzesz, to zostaniesz przy mnie i będziesz mnie strzegła jak anioł stróż.
- Obiecuje. - szepnęła mi do ucha. Starała się być opanowana, ale w jej głosie słychać było strach.
- Kocham Cię Melanie i zawsze będę Cię kochał.
- Ja ciebie też Niall... - pocałowałem namiętnie jej spierzchnięte usta. Oddała pocałunek.
Teraz liczyła się tylko ta chwila. Musze wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Jednak wydawało mi się, że mój sen się sprawdzi i nie będzie jej już z nami. Miejmy nadzieje, że to tylko koszmar...

                                                          * Pare godzin później *

- Niall usiądź. Cały czas chodzisz w kółko po poczekalni. - powiedział Harry.
Właśnie trwała operacja mojej Meli. Martwiłem się o nią jak nikt inny. Wszyscy tutaj byli. Chłopaki, Vanessa, moja rodzina, rodzina Van i rodzina operowanej. Panowała napięta atmosfera.
- Zrobią wszystko co w ich mocy, żeby ona przeżyła, nie przejmuj się i nie denerwuj... - zaczął Zayn, ale mu przerwałem.
 - Jak mam się nie denerwować i przejmować ?! Moja dziewczyna może umrzeć, a ty mi mówisz coś takiego ! - wydarłem się. Nie chciałem, ale przemawiały mną emocje.
- Eghkm. - usłyszeliśmy jak ktoś odchrząknął.
Jak na komende odwróciliśmy się w strone lekarza, który operował Mele. Chciałem coś powiedzieć, ale jak otwierałem usta, gestem ręki mi pokazał, żebym był cicho. Posłusznie wykonałem polecenie. Był bardzo poważny. - Prosze państwa... Panna Melanie... - przełknąłem głośno śline jak wszyscy. Jego mina nie wróżyła nic dobrego. Bałem się, że mój sen się sprawdzi. To było bardziej niż prawdopodobne. To było pewne...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siema koty ! :33 Jak rozdział ? Podoba się ? :D Mi nie za bardzo, bo weny mi brakło. :( Pod 16 rozdziałem " One Moments " widziałam takie komentarze typu " Popłakałam się :c ". Wzruszyliście mnie tym. Nie wiedziałam, że to był aż taki smutny rozdział. Ciekawe czy przy tym też się ktoś popłacze. xd
PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY, ALE PISAŁAM NA SZYBKO.
Było 13 komów ( licząc z moim jednym ) pod rozdziałem 6 " Remember Me ".
A teraz dobijecie do 15 ? :3
15 komów - pisze dalej

A tak zbaczając z tematu, jak wam mijają wakacje ? Mi bosko <3 Tylko wieczorem i rano wchodze na kompa, a tak to na polu jestem albo gram w siatkówke z nowymi przyjaciółmi z gima i wgl.

Lots Of love !

Klaudia ;*

poniedziałek, 1 lipca 2013

Imagin z Louis'em dla Julki H. K.

- Bambi stój ! Nie, Melissa wracaj ! Sara do mnie, ale to już ! Niedobry pies ! Roco, chodź. Musimy je dogonić.
Nie wiem co w nie dzisiaj wstąpiło. Zawsze były grzeczne. Zaczęłam je gonić razem z Roco. Jego smycz oplotła mi nogi w wyniku czego upadłam na parkową trawe. Nic mnie nie bolało więc zaczęłam się głośno śmiać. Psy podbiegły do mnie i zaczęły mnie lizać po twarzy.
- No dobra, już. No już, koniec. - mówiłam przez śmiech, odpychając od siebie zwierzęta, które uporczywie nie przestawały.
- No, no, no. A kogo my tutaj mamy ? Pomóc ? - usłyszałam nad sobą tak dobrze mi znany głos chłopaka.
- Hej Louis. Co tutaj robisz ? - spytałam gdy pomagał mi wstać.
Był moim najlepszym przyjacielem od przedszkola. Praktycznie wszystko robiliśmy razem.Teraz jednak jak on stał się sławny, a ja zaczęłam dorabiać poprzez wyprowadzanie psów, zaczęliśmy się coraz mniej widywać.
- No wiesz, miałem akurat czas wolny od nagrań to pomyślałem, że po ciebie wpadne i gdzieś wyskoczymy. Poszedłem po ciebie do domu, ale twoja mama powiedziała mi, że poszłaś wyprowadzić psy. Zwykle chodzisz do parku więc poszedłem cię poszukać. I popatrz jakie ja mam szczęście. Dość szybko cię znalazłem. - zaśmiał się co ja też uczyniłam.
Nagle zwierzaki zobaczyły ptaki na drzewach i zaczęły skakać, wyrywać się i szczekać. Nie mogłam ich utrzymać.
- Może ja wezme Sare i Bambiego, a ty Roco i Melisse ? - zaproponował.
Posłusznie oddałam mu smycz do psów.
- Nad czym teraz pracujecie z chłopakami ? - spytałam.
-Aktualnie nad nową płytą. Nagrywamy piosenki i takie tam. W sobote mamy koncert w Londynie. Miałabyś ochote przyjść ?
- Pewnie. - zgodziłam się z ochotą. - O której godzinie ? I gdzie moge kupić jeszcze bilet ?
Lou popatrzył na mnie jak na idiotke.
- O 20. Ale nie musisz przecież biletu kupować. Ja ci dam. I jeszcze wejściówkę za kulisy.
- Lou nie... Nie chce cie naciągać i w ogóle. Nie chce być inaczej traktowana tylko dlatego, że jesteś moim najlepszym przyjacielem. - mówiłam.
- No to trudno, bo ja ci dam tą wejściówkę i bilet.
- Ale ja ci oddam pieniądze.
- Ech... Uparta jesteś.
- Wiem. - wyszczerzyłam się.
Po 30 minutach uznałam, że psy powinny już wracać do swoich właścicieli. Jak zwykle, nie chciałam się z nimi rozstawać.Kocham je tak, jakby były moje. Nigdy nie miałam psa. Mama ma uczulenie. Dlatego znalazłam sobie taką tymczasową prace. Tak moge utrzymywać z nimi ciągły kontakt.
- Musze już odprowadzić psiaki do właścicieli. Idziesz ze mną ?
- Nie moge. - na jego twarzy zawitał grymas. - Musze już wracać do studia. Za 10 minut musze tam być.
- Myślałam, że masz dzień wolny. - zdziwiłam się.
- Nie. Mam czas wolny. Mieliśmy przerwe tylko. Ja już lece. Trzymaj się mała.
Pocałował mnie w policzek, oddał smycz Bambiego oraz Sary i już go nie było. Uśmiechnęłam się tylko i ruszyłam przed siebie.Pierwsi na mojej drodze byli państwo Wilne. Drzwi otworzyła mi pani Wilne.
- [T.I] ! Wreszcie jesteś ! Już się bałam, że coś się stało. - powiedziała zmartwiona, ale w jej głosie dało się słyszeć ulgę. Uśmiechnęłam się do niej promiennie.
- Prosze się nie martwić prosze pani. Mam wszystko pod kontrolą. Troche dzisiaj rozrabiali, to dlatego. Prosze, oto Bambi. - podałam jej psa, a raczej smycz do której był uczepiony przez obroże.
- Bardzo ci dziękuje. Oto zapłata za ten miesiąc. - podała mi 50 funtów.
- Dziękuje bardzo. Życze miłego dnia.
- Nawzajem ! - krzyknęła za moją odchodzącą już osobą.
Następna była rodzina Melissy. Bogaci ludzie, ale za to jacy mili. Tym razem otworzył mi pan Brown.
- Dzień dobry ! Dość długo was nie było. Widać, że się wybiegały. - zaczął głaskając Melisse.
- Żeby pan wiedział co one dziś wyczyniały. - zaśmiałam się. - Ja nie moge teraz zostać, bo jeszcze musze odprowadzić Sare i Roco. Do widzenia !
- Czekaj ! - zawołał za mną. - Prosze, oto wypłata.
- Dziękuje.
Zachichotałam i ruszyłam w kierunku domu Sary. U progu powitała mnie Lisa, jej mała pani, która ma 7 lat. Suczka od razu z głośnym szczeknięciem zaczęła lizać swoją panią po twarzy. Mała chichotała. To było takie urocze. Po chwili podeszła do mnie mama Lisy.
- Witam. Przyprowadziłam Sare. - oznajmiłam.
- Nawet nie wiesz, jaka ci jestem wdzięczna, że ją wyprowadzasz. Mam teraz tyle na głowie. Mąż tak samo. No nic. Tutaj masz wypłate. - podała mi pieniądze.
- Dobrze. Dziękuje bardzo i nie ma problemu. Uwielbiam tą robote.
Teraz Roco. Mój ulubieniec. Staram się traktować je tak samo, ale jednak jego lubie najbardziej. Ma dopiero rok. Należy do pani Clow. Jest ona już w podeszłym wieku. Nie najlepiej sobie radzi. Mąż jej umarł. Została sama. Dzieci i wnuki ją na szczęście często odwiedzają, a nawet są u niej codziennie. Bardzo ją lubie. Ona mnie chyba też. Ostrożnie zapukałam do drzwi jej domu. Po minucie, otworzyła mi.
- Dzień dobry. Oddaje Roco.
- Dziękuje ci dziecko. Czekaj, wróce do domu po zapłate. - chciała już iść, ale ją w ostatniej chwili powstrzymałam.
- Nie musi mi pani płacić. Przy dadzą się jeszcze pani te pieniądze. A ja i tak już dużo zarobiłam.
- Ale nalegam. Tyle dla mnie robisz i tylko tak moge ci się odwdzięczyć. - popatrzyła na mnie tymi swoimi czułymi, choć starymi oczami.
- No... Dobrze. - zgodziłam się niechętnie.
Wzięłam pieniądze i już się żegnałam ze starszą panią. Wróciłam do domu cała w skowronkach.
- Hej mamo ! - zawołałam od progu. Weszłam do kuchni nalewając sobie soku pomarańczowego. Zamoczyłam wargi w pomarańczowej cieczy i w tym momencie sylwetka mojej rodzicielki pojawiła się w pomieszczeniu w którym aktualnie się znajdowałam.
- Cześć kochanie. Słuchaj, bo my z tatą wyjeżdżamy na tydzień na Hawaje. Wygraliśmy ten konkurs ! - jej radość nie miała granic gdy mnie o tym informowała. Nastrój miałam jeszcze lepszy niż przed chwilą.
- Naprawdę ?! To świetnie ! Kiedy jedziecie ?
- Dzisiaj w nocy mamy samolot. - o mało się nie zakrztusiłam sokiem.
- Tak szybko ?!
- Tak. Za godzine mamy być na lotnisku.
- Ok. Pomoge wam się pakować....
                                              
                                                                * Godzine później *

- Poradzisz sobie ? - spytała mnie mama na lotnisku.
- Tak. No idźcie, bo się spóźnicie. - pogoniłam ich.
- Chcesz się nas pozbyć ? - zapytał podejrzliwie tata.
- Nie. - odparłam z miną niewiniątka. - Pa. Kocham Was. - przytuliłam się do nich.
- My ciebie też. Trzymaj się !
- Wy też !
Oni udali się do odprawy, a ja do taksówki, która miała mnie zawieźć do domu.
                                                    
                                        * Sobota, wieczór - dzień koncertu *

Właśnie się przygotowywałam na koncert Louis'a. Ubrałam na siebie chyba najodpowiedniejszy zestaw. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Gdy ubierałam buty Marchewka zajechał pod mój dom swoim samochodem.
- Hej. - przywitałam się z nim wsiadając. Pocałował mnie w policzek.
- Siemka. I jak ? Gotowa ?
- Jak nigdy. - zachichotałam.
Ruszyliśmy. W 20 minut byliśmy pod areną. Poszliśmy za kulisy. Pogadaliśmy chwile z chłopakami i musieli już wyjść na scene. Bawiłam się świetnie. Do pewnego momentu...
Tańczyłam sobie gdy nagle zadzwonił mój telefon. Odeszłam na bok i odebrałam.
- Halo ? - zaczęłam.
- Czy pani [T.I] [T.N.] ? - zapytał mnie męski głos.
- Tak. Kim pan jest ?
- Jestem doktor Windsor. Prosze pani... Pani rodzice nie żyją. Zginęli w wypadku samochodowym. - w moich oczach nagromadziły się łzy. Jak to nie żyją ? Jak to zginęli w wypadku samochodowym ?
- A-ale... Jak to ? - głos mi drżał, a pojedyncze łzy zaczęły spływać po policzkach.
- Jechali z lotniska taksówką i jakiś pijak im wjechał w maske. Przykro mi. Pogrzeb odbędzie się 6 lipca. Do widzenia. - rozłączył się.
To było straszne. Czułam jak coś rozrywa mnie od środka. Nogi zrobiły mi się jak z waty. Nic na to nie mogłam poradzić. Upadłam na podłoge z głośnym szlochem. Louise od razu do mnie podbiegła. chyba słyszała moją rozmowe z doktorem Windsorem. Zrobiło mi się słabo. Potem widziałam już tylko ciemność...                                              
                                                    
                                                        * Pare dni później *

Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie siedział zapłakany Lou. Trzymał mnie mocno za ręke i płakał.
- Louis, co się stało ? - spytałam.
- Zemdlałaś o tym jak się dowiedziałaś, że twoi rodzice... nie żyją. - te ostatnie 2 słowa wypowiedział bardzo cicho. Znowu sobie przypomniałam ten telefon. W moich oczach nagromadziły się łzy. I wtedy znowu przypomniałam sobie o pewnej ważnej dacie.
- Lou który dzisiaj jest ?
- 10 lipca. Przegapiłaś pogrzeb... - teraz to się rozpłakałam na dobre. - Ciiii... Już dobrze...
- Nic nie będzie dobrze ! Moi rodzice umarli, a ja nawet nie byłam na ich pogrzebie ! - wydarłam się, a potem wtuliłam w sweter mojego przyjaciela, głośno szlochając. - Pasek... - zaczęłam kiedy się już troche uspokoiłam. - Gdzie ja będe teraz mieszkać ? Dom musze sprzedać, bo mnie nie stać, żeby go opłacać, a nie chce iść do domu dziecka...
- Zamieszkasz ze mną i chłopakami. Mamy 2 wolne pokoje.
- Nie. Nie będe cię naciągać na coś takiego...
- Ale nie naciągasz. Sam ci to proponuje. Myślisz, że pozwole ci iść do domu dziecka albo wyjechać do jakiejś ciotki jak mam wolne pokoje ? Nie dam ci odejść. - przytulił mnie mocniej do siebie i ucałował w czubek głowy.
- Dziękuje... Kocham Cię Louis, jak brata, którego nigdy nie miałam i już nie będe mieć...
- Ja też cie kocham myszko. - wyszeptał wprost do mojego ucha. Przeszły mnie przyjemne dreszcze.
Chwile trwaliśmy tak przytuleni aż weszła pielęgniarka.
- Widze, że już się panienka obudziła. Pan doktor za chwile przyjdzie panią zbadać, a potem zadecyduje kiedy może pani wyjść. Głodna ? - była naprawdę przemiła.
- Troszeczkę. - przyznałam.
- To świetnie ! Czekaj, za sekundkę przyniose ci coś pysznego.
I już jej nie było. Jak mówiła, szybko przyniosła mi jedzenie. Zjadłam i przyszedł lekarz.
- Dobrze. Zrobimy teraz badania. Może pan wyjść na chwilkę ? To nie powinno zająć długo. - zwrócił się do Louis'a.
- Oczywiście. - odparł i opuścił pomieszczenie.
Mężczyzna w białym fartuchu pytał się mnie o różne rzeczy, takie jak się np. czuje albo czy mnie coś boli.
Gdy uznał, że wszystko jest dobrze, to mnie wypisał. Pojechałam razem z Lou po moje rzeczy do mojego starego domu. Wzięliśmy wszystko co będzie mi potrzebne takie jak moje meble czy rzeczy i ubrania. Czas zacząć nowe życie....
                                                        
                                                         * Miesiąc później *

- Naleśniki gotowe ! - krzyknęłam do chłopaków.
Dobrze mi się z nimi mieszkało. Nadal wyprowadzałam psy, a moje stosunki z Louim są jeszcze lepsze i częściej się widujemy. Zaczynałam się w nim zakochiwać. Nic niestety nie mogłam na to poradzić. Nie moge mu tego powiedzieć. To zniszczyło by naszą przyjaźń.
- Jedzonko ! - Niall rzucił się na przygotowany przeze mnie posiłek i zaczął go konsumować w rekordowym tempie.
Reszta chłopaków ze mną, również zasiedli do stołu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Czyli jak zawsze. Jak zawsze od miesiąca.
- Tak w ogóle to gdzie jest Louis ? - spytałam.
- Pojechał do studia na chwile. Powinien już być. - odpowiedział mi Zayn.
Jak na potwierdzenie jego słów, otworzyły się drzwi od domu, a potem postać niebieskookiego pojawiła się w kuchni. Nie był sam. Towarzyszyła mu ładna brunetka.
- Chciałbym wam kogoś przedstawić. Poznajcie Eleanor. Moją dziewczyne. -zachłysnęłam się powietrzem. Jak to ma dziewczyne ?
- Hej. - Uśmiechała się słodko, uczepiona ramiona mojego przyjaciela. Była idealna.Jej uśmiech, oczy, sylwetka, włosy, styl... Nie mogłam się z nią równać.
- Przepraszam was na chwile.
Pobiegłam na góre do swojego pokoju i pojedyncze łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Nie namyślając się długo, zaczęłam się pakować. Nie mogłam tutaj dłużej zostać. Nie teraz. Zatrzymam się u mojej najlepszej przyjaciółki, [I.T.P]. Na pewno mnie przyjmie. Wcześniej proponowała mi żebym u nije zamieszkała, ale nie chciałam jej robić problemu. Była zawiedziona, więc teraz się pewnie ucieszy. Powoli zaczęłam schodzić po schodach z zapakowaną walizką. Jak chłopcy mnie zobaczyli to prawie oczy im z orbit wyskoczyły.
- Postanowiłam, że przeprowadze się do mojej przyjaciółki. Tak rzadko się spotykamy, to wiecie. - zaczęłam im tłumaczyć. Od razu wszyscy posmutnieli.
- No dobrze. Zawieźć cię do niej ? - spytał Niall.
- Jeśli możesz. - uśmiechnęłam się do niego. Uważał ten uśmiech za " uroczy " jak mi to kiedyś powiedział.
Przytuliłam i pożegnałam się ze wszystkimi, a nawet z Louis'em i pojechaliśmy. Jak się spodziewałam, [I.T.P] bardzo się ucieszyła, że będe z nią mieszkać. Jak Horan pojechał, usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy rozmawiać. Zwierzyłam jej się ze wszystkiego co mnie dręczyło. Pocieszała mnie, a potem jak zwykle odciągnęła mnie od złych myśli. Poszłyśmy na London Eye, do parku, byłyśmy na zakupach i w kinie. Super się bawiłyśmy. Od dawna nie byłam taka szczęśliwa.
                                                         
                                                              * Pare dni później *

- [T.I] pośpiesz się ! Chłopaki mają tu być za 5 minut, a ty ciągle nie gotowa ! - popędzała mnie [I.T.P].
- Już wychodze. - wyszłam z łazienki.
Moja przyjaciółka była ubrana w To, a ja w To. Razem z całym One Direction miałyśmy jechać do klubu. Choć miał być tam Louis i tak chciałam pojechać. Musiałam się troche zabawić. Od paru dni mieszkam u mojej przyjaciółki i jest mi tutaj dobrze. Usłyszałyśmy jak pod dom zajeżdża czarny samochód Liam'a i jego klakson, który nas wzywał.
- Już są. Chodź. - zamknęłyśmy dom na klucz i wsiadłyśmy do pojazdu. Dziewczyna przywitała się z Harry'm buziakiem w usta, ponieważ od niedawna chodzili. Słodkie. Ja każdego przytuliłam, nawet Paska.
- Gdzie Eleanor ? - spytałam zaciekawiona jej nieobecnością.
- U rodziców. Nie mogła z nami jechać. - odpowiedział mi Zayn.
Ucieszyłam się, ale nie dałam tego po sobie poznać. Wydawała się być całkiem fajna, ale dopóki była z BooBerem nie mogłam jej polubić. Zatrzymaliśmy się pod klubem. Weszliśmy do środka i poczułam się całkiem dobrze. Głośna muzyka, tańce, ludzie. To co lubie. Pomijając mniej istotne rzeczy takie jak alkohol to było przyjemnie. Zamówiłam drinka jak wszyscy. Smakował mi, więc zamówiłam jeszcze jednego. Jestem pełnoletnia, moge robić co mi się podoba. Były mocne więc już po 6 byłam pijana. Lou poprosił mnie do tańca. Zgodziłam się bez wahania. Na parkiecie zaczęliśmy się całować. Nie miałam nic przeciwko. Mój przyjaciel dał mi znać, że chce czegoś więcej. Był tak samo pijany jak ja. Złapałam go za ręke i nie przestając całować jego ust, zaprowadziłam go do damskiej toalety. Później film mi się urwał.

                                                      * Miesiąc później *

- Masz. - [I.T.P] podała mi małe pudełeczko z testem ciążowym w środku. Od 3 tygodni mam mdłości i wzrósł mi apetyt, a także mam mieszane humorki, ale nie mogłam być w ciąży.
- Nie. Nie jestem w ciąży. - zaprotestowałam.
- Jesteś pewna ? - przez dłuższą chwile patrzyłyśmy na siebie w milczeniu. - No właśnie. Zrób go.
Spełniłam jej prośbe. Przeczytałam instrukcje, a potem wykonałam to co musiałam. Czekałam i nareszcie mogłam poznać wyniki. Dwie kreski. Zaczęłam płakać. Osuwając się po ścianie na ziemie, schowałam twarz w dłoniach. Moja przyjaciółka gdy zobaczyła wynik, zaczęła mnie pocieszać i mówić, że wszystko będzie dobrze.
- Nic nie będzie dobrze. Nawet nie wiem kto jest ojcem... - łkałam.
- Ja wiem... - wyszeptała.
- Co ?! - zdziwiłam się.
- To było na imprezie. Ty i Louis poszliście do toalety i już nie miałam szans was powstrzymać... - nie musiała mówić nic więcej. Już wszystko wiedziałam.
- Lou... To on jest ojcem. - wybuchłam jeszcze większym szlochem.

                                                     * 2 miesiące później *
Szłam chodnikiem po londyńskiej uliczce. Od 2 miesięcy nie widziałam się z chłopakami. Nie mogłam. Zauważyliby coś. Nie powiedziałam Louis'owi o dziecku .Nie musi wiedzieć. To by mu zniszczyło życie i związek z El. Nie chciałam tego. Popatrzyłam się pare razy w obie strony drogi i zaczęłam przechodzić przez ulice. Gdy byłam już w połowie, jakiś szaleniec wyjechał samochodem z zza zakrętu z wielką szybkością. Nie zdążyłam nawet krzyknąć, bo już poczułam ogromny ból w okolicach żeber, klatki piersiowej, nóg, głowi i rąk. Upadłam na ziemie. Słyszałam krzyki przechodniów i wołania, żeby ktoś zadzwonił po karetke i policje. Potem widziałam już tylko ciemność...

                                                      * 3 tygodnie później *

Powoli otwarłam oczy. Znajdowałam się w szpitalu. Nie wiedziałam dlaczego. Koło mnie na krzesłach siedziało całe 1D i moja przyjaciółka. Byli cali zapłakani. Jak zobaczyli mnie żywą o mało nie zemdleli ze szczęścia.
- [T.I.] ty żyjesz ! - krzyczeli i wycierali sobie łzy szczęścia z policzków.
- A czemu miałabym nie żyć ? - spytałam rozbawiona, jednak skrzywiłam się, bo to sprawiło mi ból.
- Miałaś wypadek. Jakiś pijak w ciebie wjechał jak przechodziłaś przez droge. - wytłumaczył mi Liam.
Przypomniałam sobie.
- Pamiętam. - i wtedy przypomniałam sobie coś jeszcze. - [I.T.P] co się stało z... ?! - nie dokończyłam. Nie musiałam. Ona wiedziała o co, a raczej o kogo chodzi.
- Żyje. Straciłaś dużo krwi, ale wszystko w porządku z nim. - uśmiechnęła się do mnie czule co ja odwzajemniłam.
- Ale kto ? Czy my o czymś nie wiemy ? - spytał Niall.
- Powiedz im. Powinni wiedzieć.... - szepnęła mi dziewczyna.
- Wiem. Ja może powiem Paskowi, a ty reszcie.
- Ok. Chodźcie. Zostawmy ich samych.
Wyszli, a ja nie wiedziałam jak zacząć.
- Słuchaj... Ja... Jestem w ciąży. - był tak samo zdziwiony jak ja kiedy się o tym dowiedziałam.
- Ale jak to ? Z kim ?
- Z tobą.... - szepnęłam. Jeszcze bardziej się zdziwił.
- W klubie... Poszliśmy do toalety i jakoś tak wyszło. Nie chciałam ci wcześniej mówić. Nie dość, że zniszczyłabym naszą wieloletnią przyjaźń to zniszczyłabym ci życie i związek z Eleanor. Przepraszam. Obiecuje, że nikomu nie powiem, że to twoje dziecko. A jemu powiem, że... - nie dał mi dokończyć.
- O czym ty mówisz ? Zwariowałaś ? Przecież ja się bardzo ciesze ! Nareszcie zostane ojcem. Wyobrażałem sobie to nieco inaczej, ale tak też może być. - był naprawdę szczęśliwy. Widziałam to w jego oczach.
- Serio ? Nie przeszkadza ci, że to będzie nasze dziecko ?
- Nie. Ja cię... Kocham Cię. Od dawna cię kochałem. Od czasu tego spotkania w parku gdzie zaprosiłem cię na nasz koncert. - wyznał. Zamurowało mnie. On, taki idealny, zabawny, przystojny, fajny, zakochał się w kimś takim jak ja ?
- Ale... Nie rozumiem jak ktoś taki jak ty mógł się zakochać w kimś takim jak ja.
- A czemu ? - zdziwił się.
- No wiesz... Ty jesteś taki fajny, przystojny, zabawny, inteligentny, tolerancyjny i w ogóle doskonały. A ja jestem głupia, brzydka, nieśmiała... - znów mi przerwał.
- Nie opowiadaj bzdur. Jesteś piękna, mądra, kochana, troskliwa, przyjacielska, zabawna, słodka, urocza.. Po prostu jesteś idealna. - głaskał mnie czule po policzku. - Ale widze, że ty nie czujesz tego samego do mnie co ja do ciebie...
- Wcale nie. Ja też cię kocham. - jego twarz się rozpogodziła. - Ale co z Eleanor ? Tak po prostu ją zostawisz ?
- Modest kazał mi z nią chodzić. - zaraz, zaraz... Co ? - To jest moja przyjaciółka. Ale modest kazał nam udawać związek, żeby zrobiło się o nas głośno w gazetach. Ona wie, że ja kochma tylko i wyłącznie ciebie. Lubi cie. Podziwia cie.
- Za co mnie podziwia ?
- Za to, że tak to wszystko znosisz. Jesteś silna. To jak będzie ? Zostaniesz moją dziewczyną ? - spytał.
- Tak. - pocałował mnie delikatnie w usta. W moim brzuchu zawirowało stado motyli. - A co z modest ? Postawisz się im ?
- Dla ciebie zrobie wszystko. Już na zawsze razem. Stworzymy piękną rodzine. Ty, ja i nasze maleństwo. - ucałował mnie w brzuch. - Obiecuje ci to...
- Kocham Cię Louis.
- Ja cie bardziej. - znowu się pocałowaliśmy. Tym razem dłużej, namiętniej...

                                                            * 10 lat później *

Jesteśmy z Louis'em małżeństwem. Mamy 10 - letnią córeczke Klare, 5 - letniego syna Michaela i 3 - letnią córeczke Molly. Jesteśmy razem szczęśliwi. Mieszkamy razem obok [I.T.P] i Harry'ego. Również się ożenili. Mieli 9 - letniego syna Kierana, 6 - letnią córeczke Belle. Moja przyjaciółka jest w ciąży z czego się bardzo wszyscy cieszymy. Moje życie teraz jest jak z bajki. Nawet zaprzyjaźniłam się z Elką. Jest tylko jeden minus. Nie ma ze mną moich rodziców. Bardzo mi ich brakuje. Jednak pocieszam się tym faktem, że teraz patrzą na mnie z góry i są ze mnie dumni. Czuje to. Pomimo, że nie ma ich ze mną na ziemi, to oni nadal żyją. W moim sercu zawsze będą żyć.
- Tęsknie za wami. Szkoda, że nie możecie tutaj ze mną być. - szepnęłam, patrząc w niebo.
Uśmiechałam się przy tym. Wiedziałam, że mnie słyszą, ale nie mogą mi odpowiedzieć. Po chwili podbiegł do mnie mój synek.
- Mamo. Możemy iść na plac zabaw ? Prosimyyyyyy. - zaczął mnie błagać.
- A tata się zgodził ? - zapytałam podejrzliwie.
- Tak, ale powiedział, że ty masz się jeszcze zgodzić.
- To ok. Louis zabierz Klare i Molly i idziemy na plac zabaw ! - krzyknęłam do mojego męża.
- Już kochanie.
W jednej chwili znalazł się przy mnie z dziewczynkami i ucałował w policzek. Podał mi najmłodszą z rodzeństwa, a sam wziął Michaela za ręke. Uśmiechnęłam się do nich wszystkich myśląc, jakie to szczęście mnie spotkało, że ich mam.
- Czekajcie !  - zawołała Klara. - Weźmiemy Roco ?
Roco. ten sam pies, którego kiedyś wyprowadzałam. Po moim wyjściu ze szpitala okazało się, że pani Clow zmarła. To był dla mnie cios w serce. Ją też kochałam jakby była moją własną babcią. Okazało się, że nie ma się kto zaopiekować jej psem. Lou wziął go dla mnie. Teraz ma już 11 lat, ale jest pełen wigoru i chęci do zabaw.
- Idź po niego. - powiedziałam.
W mgnieniu oka wróciła ze zwierzęciem i byliśmy już gotowi.
- To co ? Idziemy ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ta dam ! :D Nie umiem pisać jednopartów :( Jednak mam nadzieje, że Julce się podoba, bo to dla niej go napisałam. Całkiem długi co nie ? xd
PRZEPRASZAM BARDZO ZA WSZYSTKIE BŁĘDY. ;**

Piszcie co o nim sądzicie w komach. ( nawet z anonimka ;* ). Nie trzeba wpisywać kodu, a miło by  było
gdybyście napisali do o nim sądzicie. ;3 Jade dzisiaj do najki na noc. Za tydzień powinien się ukazać kolejny rozdział " One moments " albo " Remember Me ". Nadal komentujcie 6 rozdział " Remember Me ", bo to mnie motywuje.

Lots Of Love <33


Klaudia :33