sobota, 7 grudnia 2013

Imagin " Z życia Melanie Adams "

6 kwietnia 2010 rok - Miami, Floryda 

- Dalej dziewczyny ! Musimy dać z siebie wszystko ! - krzyczała Paula, nasza kapitanka drużyny cheerleaderek. Wyłączyła muzykę. - Super, jeszcze raz. Tylko tym razem chce widzieć więcej energii ! Uśmiechać się !
Tak oto przez następne 2 godziny ćwiczyłyśmy non stop ten sam układ.
- Widzimy się jutro. Pamiętajcie, że już za tydzień są zawody ! Nie możemy dać plamy ! - upominała nas jeszcze pani MacGuchi.
Szłam razem z Kirą i innymi dziewczynami z drużyny do szatni, żeby się przebrać i opuścić nareszcie tę cholerną szkołę. Za tydzień miały się odbyć Ligowe Zawody Koszykówki w naszej szkole. Przyjeżdżała drużyna Czarnych Lwów, a my za to byliśmy Tygrysami. Chris zawsze mnie przez to nazywał swoim Małym Tygryskiem. Chris to mój chłopak - spotykamy się już od 7 miesięcy. Jest kapitanem naszej drużyny koszykówki i na pewno będzie na meczu. Jared też, bo jest zastępcą kapitana. On jest chłopakiem Kiry i również moim najlepszym przyjacielem. Spotykają się również od 7 miesięcy i stanowią naprawdę przesłodką parę.
- Jestem wykończona. - żaliła się Kira, gdy usiadłyśmy już w jej samochodzie, przebrane i odświeżone po treningu.  
- Ja też. Ale dziwisz się jej, że daje nam taki wycisk ? Nie możemy przynieść hańby naszej szkole. - moja przyjaciółka odjechała z parkingu szkoły i zaczęła jechać w kierunku mojego domu. 
- Mogła by nam jednak trochę odpuścić. - mruknęła. 
Westchnęłam tylko w odpowiedzi i patrzyłam przez okno. Po chwili stałam już na werandzie mojego domu i otwierałam drzwi. Od razu pobiegłam do mojego pokoju, odrobiłam zadanie i się pouczyłam, a potem zeszłam na dół i zjadłam coś Następnie poszłam do łazienki się odświeżyć i opadłam wyczerpana na swoje łóżko. Szybko zasnęłam. 


15 kwietnia 2010 rok - Miami, Floryda.


- Naprzód Tygrysy ! - wołała nasza drużyna cheeleaderek, wbiegając na sale z pomponami i w strojach.
Dzisiaj były Ligowe Zawody Koszykówki. Ten tydzień poświęcaliśmy na dopracowanie naszego układu w związku z tym wydarzeniem. Zaczęłyśmy tańczyć nasz układ na środku sali. Duża publiczność piszczała i biła nam brawo, a my uśmiechałyśmy się do wszystkich szeroko. Zakończyłyśmy swój występ efektowną piramidą. Teraz czas na występ Czarnych Lwów. Nie poszło im tak dobrze jak nam, ale muszę przyznać, że są dobre. Usłyszeliśmy gwizdek trenera i mecz się rozpoczął. Wynik był bardzo wyrównany, każdy dawał z siebie wszystko. Po 2 godzinach ogłoszono wynik. Nasi wygrali 2 punktami ! Nasza widownia piszczała, skakała i krzyczała z radości. Koszykarze poszli pod prysznic i się przebrać, a nasza drużyna cheeleaderek tańczyła na zakończenie Zawodów. Gdy skończyliśmy poszliśmy się przebrać. Ja pobiegłam od razu jednak do szatni z Kirą, żeby pogratulować Chris'owi i Jared'owi. Jednak pod ich szatnią zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam. Chris całował się z kapitanką drużyny Cheeleaderek Czarnych Lwów. Do oczu napłynęły mi łzy i uciekłam stamtąd zanim zdążył mnie zauważyć. Przebrałam się szybko i wybiegłam ze szkoły, nie zważając na pomruki dziewczyn typu ' Co się dzieje z Melą ? Jest naszą kapitanką, powinna się cieszyć, że zwyciężyliśmy. '. Nie obchodziło mnie co mówią. Czułam ogromny ból w sercu. Otworzyłam drzwi do mojego domu i rzuciłam się na łóżko w moim pokoju. Płakałam przez cały tydzień jak bóbr. Nie wychodziłam wręcz z pokoju, do szkoły też nie chodziłam. Nie odbierałam telefonów i wiadomości głsowych jak i zwykłych od Chris'a. Chciałam o nim zapomnieć. Zapomnieć jaki sprawił mi ból...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siems koty :3 Podoba wam się imagin ? :D Starałam się, ale jakoś nie jestem zadowolona ;/

Komentujcie !

Wasza Klaudia :3 


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Epilog " One Moments "

     Imagin z dedykacją dla Niall'owej i Again <33 Jesteście ze mną prawie od początku jeśli się nie mylę i dziękuje wam za to, że zostałyście do samego końca prawie ! :) Jesteście kochane ! I dziękuje za wszystkie nominacje jakimi mnie obdarzyłyście. Nie zasłużyłam sobie na nie. Ten epilog jest dla Was. Mam nadzieje, że będziecie z niego zadowolone. :)              

    60 lat później... 


Dzisiaj mija nasza 60 rocznica ślubu. Jak co roku od pięciu lat przychodze z moją i Nialla córką - Margaret - oraz naszym synem Thomsonem i wnukami na grób mojego ukochanego. Tak. Niall nie żyje od pięciu lat. Byliśmy szczęśliwym małżeństwem. Horan bardzo się o mnie troszczył i można powiedzieć , że byliśmy parą idealną. Fanki One Direction mnie zaakceptowały. A skoro mowa już o zespole... Rozpadł się. Po pięciu latach małżeństwa mojego i Nialla chłopaki postanowili rozłączyć zespół i założyć własne rodziny. Oczywiście nie była to łatwa decyzja, ale cóż, co poradzić ? Kiedyś to się musiało stać.
Właśnie stoje przed jego grobem. Pojedyncze łzy spływają mi po policzkach i kapią na ziemie. Jednak mimo to się uśmiechem. Pewnie zastanawiacie się czemu. Otóż wiem, że tam mu jest lepiej. Na 2 lata przed śmiercią blondyna Niall chorował na ciężką chorobę, która zakończyła się śmiercią.
Właśnie przyszli chłopaki ze swoimi rodzinami. Uśmiechają się do nas czule i trochę ze smutkiem. Przytulamy się na powitanie i razem stoimy przed grobem mojego ukochanego. Zaczynają przychodzić też fanki. Uśmiechają się do nas, składają znicze, modlą się i idą. Wszyscy jesteśmy im bardzo wdzięczni za poparcie.
Mijają godziny. Louis, Zayn, Liam i Harry przed chwilą poszli. Thomson i Margaret zabrali swoje dzieci i również udali się w drogę do domu. Ja tutaj zostałam. Uklęknęłam przed nagrobkiem, przejechałam po nim ręką z czułością i wyszeptałam cicho :
- Niedługo do Ciebie dołączę i znowu się spotkamy. Obiecuje ci to...
Powoli wstałam z ziemi i zaczęłam ruszać w stronę wyjścia z cmentarza. Po 40 minutach doszłam do domu. Moich dzieci nie było, bo wyszły do sklepu jak głosiła karta przypięta do lodówki.
Przeszłam do salonu. Wzięłam do ręki zdjęcie ze ślubu mojego i Nialla. Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam zdjęcie do mojej piersi, do miejsca gdzie moje serce nadal biło tylko dla niego. Poczułam tam lekkie kłucie. Wstrzymałam oddech. Przewróciłam się na podłogę razem ze zdjęciem i jęknęłam z bólu jaki przeszył moje ciało. Popatrzyłam załzawionymi oczami na obrazek przedstawiający nas.
- Już za niedługo... - wyszeptałam i zamknęłam oczy, a moje serce przestało bić.
Nasze dzieci wchodzą do domu i znajdują mnie nieżywą w salonie. Płaczą, dzwonią po karetkę, ale nic się nie da już zrobić. Odeszłam z tego świata. Już na mnie czas.
Patrzyłam na całe to zajście z góry. Uśmiechnęłam się i odwróciłam. Przed sobą zobaczyłam Niall'a z wielkim uśmiechem na ustach. Wyglądał tak jak w dniu, w którym mi się oświadczył. Popatrzyłam na siebie. Ja również tak wyglądałam. Znowu mój wzrok powędrował ku niemu, a on samym ruchem warg powiedział " Jesteś piękna. Kocham Cię. ". Podeszłam do niego i złączyliśmy nasze usta w czułym pocałunku. " Też cię kocham. " odparłam. Popatrzyliśmy na dół na naszą rodzinę i chłopaków, którzy nagle znaleźli się w naszym domu i opłakiwali moje martwe ciało. Uśmiechnęliśmy się lekko z moim ukochanym i popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
Chwyciliśmy się za ręce i ruszyliśmy przed siebie do miejsca, gdzie czeka nas życie wieczne, razem...

                                                               The End... 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć kochani <33 Przepraszam, że tak długo nic nie pisałam, ale po prostu nie miałam kiedy :c Dzisiaj ide do lekarza, bo od trzech dni okropnie się czuje. Miałam też dużo nauki. Po prostu non stop jakieś sprawdziany. A więc przepraszam was za to z całego serca.
Jestem zawiedziona, że pod ostatnim rozdziałem " One Moments " są tylko 3 komentarze :c Liczyłam na trochę więcej, ale cóż...
Podoba wam się epilog ? :3 Dużo nad nim myślałam. Jeszcze zrobie Imagin " Z życia Melanie Adams ", bo nie dowiedzieliście się w końcu co jej zrobił Chris ;)
Liczę na dużo komentarzy ! <333 


Wasza Klaudia :3