sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 27 " One Moments "

Rozdział z dedykacją dla DiReCtIoNeR69 ! 

Wlokłam się powoli do domu. Jeden z najbardziej męczących dni w moim życiu, naprawdę ! Nie sądziłam, że wymyślanie choreografii może być takie trudne. Weszłam na werandę mojego domu i nacisnęłam klamkę. Drzwi się nie otworzyły. No tak, Tommy i rodzice pojechali dzisiaj do cioci Polly. Na szczęście powiedziałam im, żeby mi zostawili klucze pod donicą. Schyliłam się i zaczęłam szukać ręką kluczy. Nie było ich nigdzie. To dziwne. Oni nigdy o takich rzeczach nie zapominają. Usiadłam na schodku i zaczęłam się rozglądać dookoła. Zauważyłam małą, żóltą karteczkę wystającą trochę z zza wycieraczki. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam treść " Nie masz kluczy, prawda ? Nic się nie martw. Idź w strone Hyde Parku i się nie zatrzymuj. ". Anonimowa wiadomość mnie zaskoczyła. Pomimo to wstałam i zrobiłam jak prosił nadawca.
Szłam przed siebie w stronę tego wielkiego, londyńskiego parku. W pewnym momencie podszedł do mnie lodziarz. Podał mi truskawkowego loda i kartkę bez słowa i zostawił mnie samą. Rozłożyłam karteczkę i przeczytałam tekst " Coś dla ochłody. Wiem, że miałaś dzisiaj ciężki dzień, więc na pewno jesteś głodna. Smacznego ! ;) Idź do Nando's i usiądź przy stoliku. ". Zaśmiałam się. To było naprawdę słodkie. Ktokolwiek to zorganizował miał u mnie wielkiego plusa. Ruszyłam jak kazał Anonim i po chwili już siedziałam w Nando's przy jakimś stoliku i dokańczałam loda. Kelnerka przyniosła mi kolejną karteczkę i również jak tamten lodziarz odeszła bez słowa. " Idź do pani Amandy, tej krawcowej. Mam dla ciebie pewną niespodzianke... ". Westchnęłam. Co tym razem ? To było jakiś kilometr dalej, więc trochę przyśpieszyłam. Byłam zmęczona, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam tylko jak najszybciej dojść na miejsce. Wreszcie doszłam. Zajęło mi to niecałe 15 minut. Całkiem niezły czas. Weszłam do budynku gdzie mieściła się ' pracownia ' pani Amandy. Za biurkiem ujrzałam jej roześmianą i trochę starą twarz.
- Melanie ! Jak dobrze, że jesteś. Choć za mną. - powitała mnie z uśmiechem i poszła w jakimś kierunku.
Posłusznie udałam się za nią.
- O co w tym wszystkim chodzi ? - spytałam niepewnie.
- O nic się nie martw kochanie. Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie. - opowiedziała tajemniczo i podała mi jakieś pudełko i torbe. - Tam jest przebieralnia. - pokazała kierunek, w którym się po chwili udałam.
Otworzyłam paczkę i zaniemówiłam w środku znajdowała się przepiękna suknia. Ubrałam ją szybko i wyszłam do pani Amandy.
- Wyglądasz cudownie ! Jak prawdziwa księżniczka. - westchnęła z zachwytem.
- Dziękuje. - powiedziałam i podeszłam do kobiety.
- Masz. Baw się dobrze. - puściła mi oko, podając małą, kwadratową karteczkę. Potem znikła w pomieszczeniu obok, a ja wyszłam na zewnątrz.
" Teraz idź w kierunku Big Bena i czekaj pod nim na pewien czarny samochód. ". Naprawdę miałam iść te pół kilometra w szpilkach ? Dobra, przeżyje. Szłam ostrożnie, spoglądając raz pod nogi, a raz dookoła siebie. Wreszcie doszłam i wyczekiwałam owego samochodu. Nagle zatrzymała się przede mną czarna limuzyna. Tak, LIMUZYNA.
- Czy panna Melanie Adams ? - spytał pan, opuszczając przyciemnioną szybe.
- Eee..Tak. - odparłam niepewnie.
- Nazywam się James Good. Proszę wsiadać, mam panią gdzieś zawieść. - powiedział zachęcająco.
- Ale ja pana nie znam ! - zaprzeczyłam.
- Aha, no tak. Klient mówił, że tak może być. Prosze. - podał mi niebieską, małą karteczkę.
Rozłożyłam ją. " Nie uwierzyłaś, prawda ? Wsiadaj, nic ci nie będzie, obiecuje. ♥ Jak wysiądziesz przed wysokim budynkiem to jedź windą na ostatnie piętro. ". Popatrzyłam na mężczyznę w czarnym garniturze.
- Dobrze, wsiąde. - pokiwałam twierdząco głową i wsiadłam do wozu.
Jechaliśmy dobre 30 minut. Zaczynałam się już niecierpliwić, ale spokojnie siedziałam. Wreszcie wysiedliśmy.
- Życzę miłej zabawy. - mój szofer kiwnął mi głową.
- Dziękuje.
Limuzyna odjechała, a ja odwróciłam się plecami do drogi i popatrzyłam na duży, srebrny wierzowiec. Westchnęłam i weszłam do środka. Recepcja. Recepcjonistka uśmiechnęła się do mnie miło i pokazała kierunek palcem. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam windę. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością do pracownicy budynku i ruszyłam szybkim krokiem w strone ruchomego pomieszczenia. Nacisnęłam guzik i szybko weszłam, a potem wybrałam guzik z numerem ostatniego piętra. Winda otworzyła się, a ja stanęłam w długim korytarzu. Na samym jego końcu były drzwi, a na nich duża, biała karta z napisem " Podejdź, zapukaj trzy razy i wchodź. ". Zrobiłam co trzeba było i po otworzeniu ' wrot ' do pomieszczenia zaniemówiłam. Podłoga usłana czerwonymi płatkami róż, w rogu pokoju stał skrzypek i przygrywał romantyczną melodię, na środku zaś stał stół nakryty na kolacje dla dwojga. Rozejrzałam się z zachwytem po pokoju. Ale kto to wszystko przygotował ?
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
- Podoba ci się ? - usłyszałam za sobą głęboki, męski głos, który tak dobrze znam.
Chłopak przejechał palcami po mojej odkrytej ręce, a ja zadrżałam.
- Tu jest pięknie. - wyszeptałam w odpowiedzi, niezdolna do jakichkolwiek ruchów. - Ale jak ty to wszystko zrobiłeś ?
- Ma się to coś. - odparł, a ja na to zachichotałam. - Przepraszam Cię Mel... ja nie chciałem. Wiem, że Cię bardzo zraniłem, ale moja miłość do Ciebie nie wygasła i nigdy nie wygaśnie. Jesteś dla mnie wszystkim. Proszę, wybacz mi... - powiedział głosem przesiąkniętym bólem i smutkiem. - Nie myślę, że mi wybaczysz po tym wszystkim, ale prosze... Daj mi tą ostatnią szansę. Obiecuję, że się postaram. Będziemy idealną parą, zobaczysz...
Odwróciłam się i przerwałam mu pocałunkiem. Ten na początku był zdziwiony, ale szybko oddał pocałunek, pogłębiając go. Zakręciło mi się w głowie i oddaliłam się od niego. Otworzyłam oczy i nareszcie mogłam spojrzeć w te niebieskie oczy Niall'a - mojej największej miłości.
- Niall.. Kocham Cię głupku. Zasłużyłeś na drugą szansę. - uśmiechnęłam się do niego, a mu oczy rozbłysły z radości.
- To może teraz coś zjemy ? - zaproponował, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
Złapał mnie za ręke i poprowadził w stronę stolika, a potem jak dżentelmen, odsunął mi krzesło, na którym ja usiadłam i popchnął je lekko w strone stolika. Później sam zajął swoje miejsce na meblu.
- Pięknie wyglądasz. - przygryzł warge, oglądając mnie, a moja twarz przybrała kolor lekkiego różu.
Przez resztę wieczoru świetnie się razem bawiliśmy. Na samym końcu Niall zrobił się jakiś tajemniczy. Uklęknął mnie przede mną na jedno kolano, a ja wstrzymałam oddech z wrażenia.
- Melanie... Kocham Cię i nie mam wątpliwości, że jesteś miłością mojego życia. Chciałbym cię zapytać czy... - wyciągnął z kieszeni, małe, czerwone pudełeczko . - Uczynisz mi ten zaszczyt i zmienisz nazwisko na Horan ? - spytał głębokim tonem i otworzył pudełeczko, a moim oczom ukazał się pierścionek wysadzany drobniutkimi diamencikami.
Pokiwałam tylko głową, bo ze wzruszenia nie mogłam wydusić słowa. Z uśmiechem i ulgą założył mi ozdobę na palec i przytulił mnie mocno co ja odwzajemniłam.
Wiedziałam, że będzie teraz już wszystko dobrze...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemka ludkowie :3 Wróciłam ! <3 Cieszycie się prawda ? ;3 Podoba się wam jeden z ostatnich rozdziałów " One Moments " ? Mam nadzieje, że tak, bo napracowałam się nad nim. Jak myślicie...
To co zrobił Nialler dla Meli było denne i nudne czy może romantyczne i urocze ? :D 
Komentujcie, bo to dla mnie wiele znaczy ! :)

Wasza Klaudia ♥

P.S. Przepraszam za wszelkie błędy ;)

3 komentarze:

  1. Zdecydowanie romantyczne i urocze :) Czekam na następne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że to było romantyczne i urocze :) Takie słodkie *.* Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału...
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku strasznie Ci dziękuje ...
    Nelie

    OdpowiedzUsuń